Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

W najbardziej ogólnym ujęciu ratownik to człowiek udzielający pomocy poszkodowanemu. Zgodnie z definicją podaną w Słowniku języka polskiego jest to osoba niosąca pomoc w nagłych wypadkach. Podkreśla się również, że ratownik może należeć do grupy – tzw. ekipy przeznaczonej do akcji ratunkowych. Zatem ratownik to człowiek, który pilnuje bezpieczeństwa, niesie pomoc i udziela pierwszej pomocy w razie konieczności. Z przytoczonej definicji tej wynika, że jest to osoba, która chroni życie, przy czym co ważne – życie innych osób. Czyni to poprzez udzielanie pomocy w niecodziennych okolicznościach, czyli w nagłych wypadkach zagrożenia tego życia. W myśl definicji, zgodnie z którą ratownictwo medyczne to dyscyplina medyczna obejmująca działania lecznicze i organizacyjne w sytuacjach nagłego zagrożenia zdrowia lub życia – ratownik medyczny to osoba, która posiada odpowiednie kwalifikacje i umiejętności do niesienia pomocy w stanach zagrożenia zdrowia i życia.

Tyle można powiedzieć/napisać z czysto idealistycznych powódek. Rzeczywistość ratownika medycznego jest bardzo często zgoła różna od przytoczonych definicji, zdecydowanie bardziej szara, a niekiedy mroczna. Ci co pracują już kilka lat w tym jakże ważnym dla bezpieczeństwa naszego społeczeństwa zawodzie, mogą śmiało stwierdzić, że w niczym się nie pokrywa z przytoczonymi wcześniej definicjami. No może w niewielkim procencie, ale o tym za chwilę.

Codzienność ratownika medycznego w zespołach wyjazdowych wiąże się bardzo często z interweniowaniem z sytuacjach „okołomedycznych”, polegających m.in. na rozwiązywaniu rodzinnych problemów związanych z brakiem odpowiedzialności jej poszczególnych członków za opiekę nad osobami starszymi. „Babki świąteczne”, czyli osoby starsze na siłę wypychane z domów do szpitala na czas świąt, czy urlopów, gdzie zaprzestanie podawania leków na kilka dni przed wezwaniem Zespołu Ratownictwa Medycznego to już jest narodowa plaga. Nieporadność w zabiegach pielęgnacyjnych osób starszych również może się stać pretekstem do zasięgnięcia porady osób, które z definicji mają nieść pomoc w stanach nagłych zagrożenia życia i zdrowia. No dobrze odleżyna III stopnia jest stanem zagrożenia zdrowia, tylko czy jest to zdarzenie nagłe. Awantury domowe to okazuje się również „nagłe wypadki”, gdzie osoba wzywająca chcąc definitywnie zakończyć kłótnie stwierdza, że potencjalny obiekt zainteresowania ratowników medycznych jest psychiczny i wg niego wymaga konsultacji psychiatrycznej. No a kto jak nie Zespoły Ratownictwa Medycznego dysponują siłami i środkami w postaci skierowanka na badanka umożliwiającymi taką konsultację. Szerokość geograficzna na której ratownicy medyczni świadczą swoje usługi również nie napawa optymizmem. Przecież gdyby wprowadzić w naszym kraju prohibicję to ilość wyjazdów na pewno w sposób odczuwalny by zmalała. Bo przecież obywateli którzy popełniają zgorszenie społeczne wylegując się pod blokiem, w parku, czy rzut beretem od sklepu monopolowego wszędzie jest taka sama. I nie ważne czy to Zachodniopomorskie kurorty, górniczy Śląsk, czy miasto stołeczne.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, baza w Polskiej Nowej Wsi koło Opola. Trzyzmianowy zespół w pełnej gotowości czeka na wezwanie. Jak wygląda codzienność, co sprawiło, że ratownicy zdecydowali się na taką, a nie inną pracę, o czym myśli się w trakcie akcji ratunkowej i jakie obrazy zapamiętywane są przez tych, którzy ratują życie. O tym w reportażu Karoliny Kondrackiej i Piotra Wrony.

Posłuchaj, przeczytaj.

Ratownik 23 na opolskim niebie

Kolejny dzwonek, przypominający ten szkolny, w odróżnieniu od zapadającej po wejściu do klasy nauczyciela ciszy, tutaj wyznacza walkę o życie. Nie ma łatwych ani oczywistych decyzji.

Stanowią zespół, nie tylko z nazwy. Tutaj zaufanie stawiane jest na pierwszym miejscu.
Na koniec dnia w szafie wiszą czerwone kurtki: Lekarz, Ratownik, Pilot. Często pozostają z myślami, która w bazie pozostać nie chcą.

Wszystko jest odmienne, nawet czas pracy wyznacza słońce

Rytm pracy w Bazie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Polskiej Nowej Wsi pod Opolem wyznacza słońce. Przez cały rok, od wschodu do 45 minut przed jego zachodem – pełna gotowość. – Pracę rozpoczynamy jednak wcześniej – mówi nam Mateusz Rak, jeden z ratowników nieustannie wpatrujący się w ekran monitora. – Przykładowo 25 stycznia dyżur rozpoczyna się o godzinie 7:34, a kończy o 15:44. Jak zaznacza, zgłoszenie może przyjść na kilka minut przez zakończeniem dyżuru. Od końca maja baza działa od godziny 7:00 do 20:00. W połowie lata, czas ten się systematycznie skraca. Bywają dni, w których ratownicy nie otrzymują wezwań, są również takie, gdy silniki są cały czas rozgrzane, zdarza się, że wylot uniemożliwia pogoda.

– Naszym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa pacjentowi. Czy są sytuacje trudne? Ratujemy życie – dodaje Rak, który na chwilę przerywa rozmowę kolejną dyspozycją płynącą z radiotelefonu. Helikopter wylądował w Brzegu, zabierana jest starsza osoba z podejrzeniem udaru mózgu. Już teraz wiemy, że trafi ona do szpitala neuropsychiatrycznego w Opolu.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Decyzję o tym, do którego szpitala ma być przewieziony pacjent, podejmuje zespół ratownictwa medycznego a nie pacjent lub jego otoczenie - podkreśla ARTUR BOROWICZ, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.

Kiedy dzwonić na 112 lub 999?
Po pomoc dzwonimy w sytuacji poważnej, a nie po to, by sprawdzić rozkład jazdy pociągów. Pomocy w pogotowiu ratunkowym szukamy w stanie nagłego zagrożenia zdrowia i życia. Uzasadnione jest wezwania do kogoś, kto stracił przytomność, kto wskutek wypadku doznał otwartego złamania itd. Gdy ciężarnej nagle pogorszył się stan zdrowia, to wezwanie pogotowia ratunkowego jest jak najbardziej wskazane.

Generalnie rzecz ujmując: ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym (PRM) stanowi, że zespoły ratownictwa wyjeżdżają do osób w stanie zagrożenia życia lub gdy nastąpiło nagłe pogorszenie zdrowia. Tyle teoria. W praktyce nierzadko jest tak, że zespół jedzie do pacjenta i na miejscu okazuje się, że przyczyna wezwania była błaha, a wzywającym wydawało się, że ambulans pogotowia ratunkowego, to taka mobilna przychodnia.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Specjalizacja, którą wybrałem, utrudnia nawiązanie relacji emocjonalnej z pacjentem, dlatego niewielu z nich pamiętam. Jednak są takie historie, które mnie zaskoczyły, wzruszyły i pozostały w pamięci.

Pierwsza dotyczy młodego mężczyzny po wypadku samochodowym, który został przyjęty do szpitala w ciężkim stanie. Wymagał szybkiej operacji. Do dziś pamiętam jego żonę i dwoje małych dzieci siedzących przed blokiem operacyjnym.

Podczas zabiegu doszło do zatrzymania krążenia. Mężczyzna był długo reanimowany. Wydawało nam się już, że go nie uratujemy. Jest taka stara metoda pobudzenia pracy serca, która polega na uderzeniu pięścią w klatkę piersiową.

Pamiętam jak dziś, że stoję nad stołem operacyjnym i uderzam mężczyznę w klatkę piersiową, jednocześnie krzycząc: "Wracaj! Masz żonę i dzieci!". I udało się, krążenie zostało przywrócone. Po paru tygodniach od operacji młody mężczyzna podszedł do mnie na korytarzu, uśmiechnął się i powiedział, że pamięta i że widział "z góry", jak go reanimowałem. Przytoczył nawet słowa, które wtedy wykrzykiwałem. Jak to możliwe, do dziś nie wiem. Nadal wiele zjawisk jest niezbadanych i nie można nigdy powiedzieć, że coś jest niemożliwe.

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

"Mam dość. Ale nie nieprzespanych nocy z powodu poważnych wyjazdów. Nie niewielkich zarobków, bo te w publicznym systemie ochrony zdrowia nigdy nie będą wysokie" - pisze w przesłanym nam liście jeden z podhalańskich ratowników medycznych. Dziś Dzień Ratownika Medycznego. W tych okolicznościach list ma szczególnie smutny wydźwięk.

Mam dość. Ale nie nieprzespanych nocy z powodu poważnych wyjazdów. Nie niewielkich zarobków, bo te w publicznym systemie ochrony zdrowia nigdy nie będą wysokie. Mam dość traktowania mnie przez ludzi. Przez pacjentów, przez rządzących, przez zwykłych obserwatorów. Mam dość ich ignorancji, niekompetencji, bezinteresownej zawiści.

Czarę goryczy prowadzącą do napisania tego felietonu przelał ostatni artykuł na Podhale24 i komentarze pod nim (chodzi o tekst pt. Reklamy na karetkach nowotarskiego pogotowia. "To wyjątek" - przyp. red.). Dla tak zwanej opinii publicznej problemem okazała się być umowa pomiędzy myjniami, a szpitalem. Bo ratownicy leniwi, bo to nieuczciwe i tak dalej… Drogi „Hejterze”: czy zdajesz sobie sprawę jakie wymagania musi dzisiaj spełnić miejsce do mycia samochodów? Czy wiesz jakie kary trzeba zapłacić, kiedy ktoś równie Tobie życzliwy zawiadomi odpowiednie organy, że myję karetkę pod szpitalem, w miejscu do tego nieprzeznaczonym? Czy wiesz, że myjnie, które zgodziły się otworzyć przed nami swoje podwoje są myjniami samoobsługowymi, w których leniwy ratownik i tak musi sam umyć samochód? 

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Ciężko sobie wyobrazić współczesną ochronę zdrowia bez sprawnie funkcjonującego pogotowia ratunkowego. A jednak jest to wynalazek dość młody, bo pierwsza taka instytucja w Europie powstała w Wiedniu w 1883 r. Na niej to wzorowali się krakowscy społecznicy zakładając służbę ratowania życia w nagłych przypadkach.

Pierwsze na terenie dzisiejszej Polski i drugie w Europie pogotowie ratunkowe powstało w Krakowie po bolesnych doświadczeniach 1890 r. Owego toku w składzie benzyny firmy Kretschemer w Rynku Głównym 10 wybuchł pożar, w wyniku którego ginie właściciel, a dwóch praktykantów zostaje ciężko poparzonych. Kilka tygodni później zapłonął magazyn apteki Wiśniewskiego na Stradomiu, tragedia ta również pochłonęła kilka ofiar.

Pod koniec tragicznego roku rozpoczęła się w Krakowie publiczna dyskusja nad potrzebą utworzenia instytucji, która mogłaby nieść pomoc medyczną w nagłych wypadkach. Istniał już wzór, bo taka organizacja: Freiwillige Rettungsgesellschaft, czyli Ochotnicze Towarzystwo Ratunkowe działało już w Wiedniu. To pierwsze w Europie pogotowie ratunkowe powołano do życia w roku 1883, po tragicznym pożarze w wiedeńskim Ringtheater.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Bez słów wstępu. Zapraszam do przeczytania wywiadu z ratownikiem medycznym Wojciechem Wołoszynkiem, który rok temu postanowił zmienić swoje życie. Jaki jest tego efekt? Sami się przekonajcie.

Maciej Romaniuk: East Midlands Ambulance Service. Jak tam trafiłeś?

Wojciech Wołoszynek: Decyzja o wyjeździe przyszła nagle. Wcześniej musiałem się zarejestrować w HCPC, to jest rejestr zawodów medycznych, m. in. Ratowników medycznych. Cała rejestracja trwała około roku i pochłonęła kilka tysięcy złotych. Cieszyłem się, że w ogóle udało mi się zarejestrować. Pomyślałem, że skoro się udało, to czemu nie aplikować o pracę? Wszedłem na stronę NHS Jobs i złożyłem podanie. Jest tak duże zapotrzebowanie, że prawie każdy Ambulance Service w kraju się tam ogłasza. EMAS odezwał się do mnie jako pierwszy. Zadzwonili, żeby umówić się ze mną na rozmowę, najlepiej w przyszłym tygodniu. Niestety pracowałem jeszcze w Polsce. Zabukowałem bilety na dalszy termin i poleciałem do Lincoln na dwa dni.

Rozmowa kwalifikacyjna odbyła się na Bracebridge, gdzie mieści się biuro firmy. Trzy osoby w komisji zadawały pytania niezwiązane z zawodem. Interesowało ich to, jakim jestem człowiekiem, jaki mam charakter. Wszystkie kwalifikacje były już na papierze. Słyszałem, że czasem robią jakieś scenki na wstępie, ale ja tego nie miałem. Poza tym podałem w informacjach to, w czym muszę się doszkolić, żeby u nich pracować. Odezwali się wieczorem tego samego dnia z pozytywną decyzją. Wstępna umowa została wysłana do Polski. Dostałem też dwa tysiące funtów na start, żebym nie musiał martwić się o wynajęcie mieszkania. Słyszałem, że w takich miastach jak Londyn dają na początek znacznie więcej. Za szkolenia, które trwały jakieś cztery miesiące, płacili mi normalną pensję. Tak to się zaczęło.

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account