Ocena użytkowników: 2 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Obecnie w naszym kraju ponownie toczy się dyskusja o zaletach i wadach dwuosobowych zespołów Ratownictwa Medycznego. Ewa i Anna jeżdżąc razem jako jeden zespół łamią stereotypy. Tworzą dwuosobowy złożony tylko z kobiet. Jednak można.
Rozmowa z Ewą Drygalską i Anną Sejdak, dwiema ratowniczkami medycznymi, tworzącymi jeden, dobrze zgrany zespół Podstawowy (paramedyczny) Państwowego Systemu Ratownictwa Medycznego.


Ewa Drygalska jest ratownikiem medycznym od 7 lat, w Falck pracuje od roku.
Anna Sejdak jest ratownikiem od 4 lat, a w Falck pracuje od miesiąca.

Obecnie w naszym kraju ponownie toczy się dyskusja o zaletach i wadach dwuosobowych zespołów Ratownictwa Medycznego. Ewa i Anna jeżdżąc razem jako jeden zespół łamią stereotypy. Zespół dwuosobowy złożony tylko z kobiet, w środowisku, w którym mężczyźni twierdzą, że najlepiej pracuje się w trójkę. Kobieta za kierownicą pojazdu uprzywilejowanego w kraju, w którym dla wielu samochód stanowi symbol męskości.

Ewa i Anna mają wspólne dyżury w małej miejscowości Paprotnia. Ten teren Falck obsługuje dopiero od miesiąca. W ich bazie stacjonuje tylko 1 zespół. Przez 12 godzin dyżuru panie zdane są głównie na siebie. Jak sobie radzą? Dotychczasowa historia pokazuje, że bardzo dobrze. Już podczas drugiego wspólnego dyżuru uratowały życie pacjentki.

MZ – Opowiedzcie nam proszę, co się wówczas wydarzyło?

Ewa – To był nasz drugi wspólny dyżur, a pierwszy w Paprotni, w tej spokojnej i uroczej stacji, w której obecnie jesteśmy. Zmianę zaczynamy o 10.00 rano i o 10.10 usiadłyśmy w kuchni, żeby napić się porannej kawy. W tym momencie zadzwonił do nas dyspozytor ze zleceniem wyjazdu w kodzie 1 do nieprzytomnej kobiety. Chwilę później już byłyśmy w drodze.

Anna – Po przyjeździe na miejsce wezwania zobaczyłyśmy kobietę leżącą na podwórku przed domem. Dobrym znakiem było to, że jej mąż przez cały czas wykonywał jej masaż serca. Przejęłyśmy pacjentkę: EKG i rozpoznanie – zatrzymanie krążenia w mechanizmie migotania komór. Decyzja mogła być tylko jedna – defibrylacja. Po pierwszym „strzale” pacjentce wróciło krążenie, ale nadal nie było oddechu. Wiedziałyśmy już, że niezbędna będzie pomoc lekarza. Zaintubowałyśmy pacjentkę i wezwałyśmy zespół z lekarzem. Okazało się, że nie ma wolnego zespołu specjalistycznego, a chora musi jak najszybciej znaleźć się w szpitalu. Po chwili dyspozytor poinformował nas, że … po panią przyleci helikopter z oddalonej o 40 km Warszawy.

Ewa - Na ogół w takich sytuacjach wyznaczeniem lądowiska, zabezpieczeniem terenu i bezpiecznym sprowadzeniem helikoptera na ziemię zajmuje się straż pożarna. Tym razem jednak czasu było tak mało, że helikopter przyleciał pierwszy, zanim jeszcze pojawili się strażacy. Nasza karetka stała wśród zabudowań i przy pierwszym przelocie pilot nie zauważył miejsca akcji. Upewniłam się, że Ania poradzi sobie sama z pacjentką i przez radio naprowadziłam helikopter na właściwe miejsce. A potem wraz z rodziną poszkodowanej kobiety pomogłam mu wylądować. Wówczas było to dla mnie coś naturalnego. Teraz, na spokojnie, mogę powiedzieć, że to fajne uczucie móc rozkazywać takiej maszynie.

Anna – W Ewie odzywa się duch kierowcy. Wracając do wezwania, to na tym nasza rola się skończyła. Wiemy, że pacjentka spędziła tydzień na oddziale intensywnej opieki kardiologicznej i w dobrym stanie wyszła ze szpitala. Warto podkreślić, że specjalne podziękowania należą się mężowi, który cały czas, od pierwszych chwil aż do naszego przyjazdu, prowadził masaż serca. Bez jego poświęcenia byłoby nam dużo trudniej pomóc pacjentce, a jej zdrowie ucierpiałoby znacznie bardziej.

MZ – Jak to się stało, że trafiłyście na siebie?

Anna – To był czysty przypadek. Mamy odrębne grafiki. Ewa ma grafik kierowcy-ratownika i 12-godzinne zmiany, a ja mam grafik ratownika i 24-godzinne zmiany.

MZ – I jakie było pierwsze wrażenie?

Anna – Kiedy zobaczyłam, że będę jeździć z drugą dziewczyną, kobietą kierowcą, wystraszyłam się. Nie powiedziałam tego Ewie, i całe szczęście, bo moje obawy okazały się absolutnie nietrafione.

Ewa – Fakt! Dopiero teraz mi to mówisz! Nie jesteś zresztą pierwszą, która się bała. Trzeba było widzieć miny kolegów, ich zdziwienie i próby ukrycia obaw, kiedy widzieli, że siadam za kierownicę.

Anna – Ewa jest bardzo dobrym kierowcą. Gdy prowadzi, czuję się absolutnie bezpiecznie. Nawet podczas najbardziej karkołomnych manewrów, kiedy pędzimy na sygnale.

Ewa – Ja ucieszyłam się, że będę jeździła z drugą dziewczyną. I bardzo się cieszę, że trafiłam na Anię. Ona działa na mnie uspokajająco. Jestem impulsywna, a Anię jest niemożliwym wyprowadzić z równowagi.

Anna – To chyba jest tak, że mamy różne temperamenty, ale bardzo podobne podejście do życia.

MZ – Jeździcie razem w zespole. Widok dwóch kobiet w dwuosobowym zespole to duża rzadkość w naszym systemie ratownictwa medycznego. Jak reagują ludzie na wasz widok?

Anna – Pozytywnie, często niedowierzają, że my tak tylko we dwie, są zaskoczeni, ale zawsze mili. Mam wrażenie, że widok kobiety budzi u pacjentów i ich bliskich większe zaufanie.

Ewa – Ludzie często orientują się, że jesteśmy we dwie, kiedy odjeżdżamy i ja siadam za kierownicą. Śmieszne są miny kierowców, kiedy orientują się, że tę dużą karetkę jadącą na sygnale prowadzi kobieta.

MZ – A jak traktują Was koledzy ratownicy? Anna – Bardzo dobrze. Oprócz Falck pracuję także w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym lokalnego szpitala. Wszyscy tamtejsi koledzy chcą poznać Ewę. Tę Ewę, która prowadzi ambulans!

Ewa – Najbardziej dziwią się starsi koledzy, a w szczególności kierowcy. W tym samym szpitalu pewien dużo starszy kierowca karetki dosłownie wypadł z niej, kiedy zobaczył, że to młoda kobieta wsiada za kierownicę, a ratownik mężczyzna zajmuje miejsce pasażera.

MZ – Jakie jest Wasze zdanie o funkcjonowaniu zespołów dwuosobowych w systemie ratownictwa medycznego?

Ewa – Dobre, przecież same jeździmy w takim zespole (śmiech).

Anna – Moim zdaniem, bardzo ważną dla dobrego funkcjonowania zespołów dwuosobowych jest dobra praca dyspozytora. Dokładne zbieranie wywiadu medycznego i na jego podstawie dysponowanie odpowiedniego zespołu nadaje sens istnieniu zespołów dwuosobowych. Przy brakach w wywiadzie medycznym wysyła się nas do bólu w klatce piersiowej, a na miejscu zastajemy stan bezpośredniego zagrożenia życia. Wówczas trzecia para rąk byłaby bardzo przydatna do szybkiego zniesienia pacjenta i sprzętu.

Ewo – Często też ludzie starsi oczekują lekarza. Miłe jest to, że pod koniec wizyty widać, że są naprawdę zadowoleni z tego, jak zostali potraktowani. Dziękują nam, że to właśnie my przyjechałyśmy.

MZ – A co jest trudnego w pracy kobiety ratownika?

Anna – Dla mnie dźwiganie. Jestem drobna i nie mam dużo siły.

Ewa – Wyjazdy do pacjentów w terminalnym stanie. Bezsilność. Moment, w którym musimy powiedzieć bliskim poszkodowanego, że nasze wysiłki nie są w stanie mu pomóc. Mimo 7 lat pracy nie jestem w stanie się z tym pogodzić.

MZ – Czy Wasza praca przenosi się na życie prywatne?

Ewa – Oczywiście, że tak! Zostają w nas emocje. Nie jest możliwym odciąć się w 100%. Po trudnych, tragicznych wyjazdach muszę odreagować, wygadać się. Moim zdaniem, kiedy takie smutne sytuacje przestaną na mnie wpływać, wówczas będę musiała zrobić długą przerwę od pracy ratownika. Trudno mi sobie wyobrazić niesienie pomocy innym, kiedy życie ludzkie będzie mi obojętne.

Anna – Ja także muszę przegadać traumatyczne interwencje. Rozmawiam z koleżankami i kolegami z pracy, a kiedy nie ma takiej możliwości, wówczas opowiadam w domu o tych przykrych chwilach mojego zawodu.

MZ – Zapewne jest też jakiś pozytywny wpływ?

Ewa – Kiedy wsiadam do mojego prywatnego samochodu, jeżdżę dużo wolniej niż karetką. Za dużo widziałam efektów szybkiej jazdy i spuściłam z tonu.

Anna – A ja natomiast zrobiłam się bardziej niecierpliwa za kierownicą własnego samochodu. Ewa dojeżdża wszędzie szybko i sprawnie. Kiedy jadę swoim autem, to wszystko dzieje się tak powoli (śmiech).

MZ – Powiedzcie proszę, co robicie po pracy?

Anna – Po pracy idę do … drugiej pracy, gdyż oprócz Falck pracuję także w lokalnym szpitalu. Kiedy już mam tę odrobinę czasu wolnego, to lubię oglądać horrory lub przeczytać dobrą książkę. Lubię także poruszać się trochę na korcie tenisowym lub pływalni.

Ewa – Ja także nie mam zbyt dużo wolnego czasu. W odróżnieniu od Ani pracuję tylko w Falck, ale mieszkam ponad 200 km stąd. Wolny czas poświęcam na dojazdy. Lubię pływanie, przecież pochodzę ze stolicy Mazur, kocham kino, a wolny czas lubię spędzać z moją rodziną.

MZ – Dojeżdżasz ponad 200 km do pracy, chce Ci się?

Ewa – Chce. Falck jest jedyną firmą, jedynym pogotowiem, które zgodziło się, abym prowadziła karetkę. To dla mnie bardzo ważne, bo ja to po prostu bardzo lubię.

MZ – Rozumiem i podziwiam. Miałem okazję pojechać z Tobą na interwencję i jestem pod wrażeniem Twojego stylu jazdy. Dziękuję Wam bardzo za interesującą rozmowę i życzę wytrwałości w łamaniu stereotypów.

Nasza rozmowa zanim się na dobre zacznie zostaje przerwana przez wezwanie. 53-letni mężczyzna, przebywający w miejscu pracy, ma ból w klatce piersiowej i problemy z oddychaniem. Jadę z Ewą i Anną do pacjenta, mamy do przejechania około 20 km. Jedziemy szybko, Ewa prowadzi pewnie i zdecydowanie, czuję, że przewiduje 2 manewry do przodu. Na miejscu działają jak by robiły to od zawsze. Pracują razem miesiąc, a rozumieją się bez słów. Badania pacjenta - tętno, puls, szczegółowy wywiad, badania w karetce: kilka odczytów EKG, badania palpacyjne brzucha, osłuchanie stetoskopem, sprawdzenie reakcji na światło. Gdybym był pacjentem, chciałbym być tak dokładnie i troskliwie zbadany. Stan pacjenta wskazuje na problemy z ciśnieniem na tle nerwowym. Anna próbuje z nim rozmawiać, ale mężczyzna siada na przeciwległym skraju noszy i odwraca się plecami. Anna nie daje za wygraną. W końcu pacjent otwiera się i zaczyna mówić. Jest nowy w tym miejscu pracy, przenieśli go tutaj z warsztatu, w którym pracował 30 lat, a który niedawno został zlikwidowany. Chce dobrze wypaść, ale stres i zmęczenie go pokonały. Boi się, że kierownik uzna go za zbyt słabego do pracy i zwolni. Prosi o zastrzyk przeciwbólowy, aby mógł wrócić do swoich zadań. Jego stan jest na tyle dobry, że Ewa podaje środek przeciwbólowy. Pacjenta nie trzeba odwozić do szpitala, jednak Anna radzi mu, aby poszedł na badanie do lekarza pierwszego kontaktu. Mężczyzna obiecuje, że jeszcze dzisiaj, po pracy, pójdzie na konsultacje. Jednak nie potrafi wytłumaczyć tego swojemu przełożonemu, który każe mu iść natychmiast do lekarza, a przecież on ma jeszcze dzisiaj dużo pracy do skończenia. Ze smutną i przestraszoną miną wraca do karetki. Czuje, że dziewczyny są jedynymi osobami, które mu pomogą. I ma rację. Anna wysiada z karetki i idzie wytłumaczyć sytuację managerowi. Ten nawet nie stara się z nią dyskutować. Rozumie i zgadza się na zaproponowane przez nią rozwiązanie. Mężczyzna może dokończyć pracę, pójść do lekarza po południu i jeżeli jest zdrowy, to jutro ma przyjść do pracy.
(Aneta Ma)

Źródło: wiadomosci24.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Komentarze  

Bartek8888
+5 #1 Bartek8888 2012-08-21 10:19
Pozwole sobie wypowiedziec. Nie jestem przeciwny temu że te kobiety jeżdżą razem i sobie dają rady ale nie róbcie z nich od razu bohaterek ! To że są kobietami i ratują życie nie znaczy że trzeba je od razu wynosić na piedestał bo to jest wpisane w nasz zawód. Jakoś o facetach którzy codzien ratują zycie nikt nie mówi. Ratownik to ratownik i czy jest facetem czy kobietą nie ma znaczenia i nie powinno być zadnej taryfy ulgowej... A dwu osobowe zespoły są porażka samą w sobie i niezaleznia jaka płeć go tworzy...
Zgłoś administratorowi
zyzio
+1 #2 zyzio 2012-08-21 10:48
nie mam nic przeciwko tym dwóm panią ale gdyby miały jeszcze 1 osobę w zespole nie musiały by się wzajemnie upewniać czy sobie sama poradzi. Także jeździłem w pogotowiu gdzie w zespole były 2 kobiety, bardzo miło mi się z nimi współpracowało ale to zawsze tylko 2 pary rąk do roboty. Pokazanie FALCK-u nie jest dobrym przykładem bo to prywaciarz i dobrze wiemy, że tnie koszty na wszystkim, a tym bardziej na obsadzie osobowej
Zgłoś administratorowi
shire
-12 #3 shire 2012-08-21 13:42
Artykuł, brzmi jak materiał promocyjny Falcka. Powiedzmy sobie szczerze; nie mam nic do kobiet w ZRM. Jeżdżę z nimi, i nie mam nic im do zarzucenia. Są kompetentne i potrafią współpracować w zespole. Jeżdżę również w zespole (P) zarówno 2 jak i 3 osobowym. Rożnica w pracy jest diametralna. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, w zespole 3 osobowym nie wzywamy na pomoc zespołu (S). Po prostu nie ma takiej potrzeby, kiedy wiemy iż przybyły lekarz nic więcej nie zrobi (z wyjątkiem sytuacji, kiedy trzeba podać leki z poza listy - po wystąpieniu konsultanta krajowego JJ mam to w poważaniu co sobie o mnie myślą). W zespole 2 osobowym, w sytuacji zagrożenia życia, zawsze wzywamy zespół (S). Nie zamierzam narażać siebie, ani innego członka zespołu, na zarzuty nieprofesjonaln ej akcji ratowniczej. Bo powiedzmy sobie szczerze, tej raczej nie da się przeprowadzić w sposób profesjonalny i właściwy w zespole 2 osobowym, tak byśmy po zakończonej akcji, nie mieli moralnego kaca!
Zgłoś administratorowi
Darth Vader
-2 #4 Darth Vader 2012-08-21 15:01
Cytuję shire:
po wystąpieniu konsultanta krajowego JJ

Czy mamy w naszym pięknym kraju dwóch konsultantów krajowych? Raczej wątpię...
Zgłoś administratorowi
marcinstrazak
+3 #5 marcinstrazak 2012-08-21 19:06
Witam może czegoś nie wiem nie rozumiem ale jak w taki zespołach Panie przestrzegają przepisy BHP - ilość kg które mogą dźwigać to pierwszy aspekt.
Drugi to zespoły 3 osobowe mają możliwość pomocy większej ilości osobą i w przypadku ciężkich przypadków pacjentem zajmują się w czasie drogie dwie osoby....
Dlatego nie zgodzę się że 2 osobowe zespoły są lepsze...
Zgłoś administratorowi
shire
-5 #6 shire 2012-08-21 20:33
Cytuję Darth Vader:
Cytuję shire:
po wystąpieniu konsultanta krajowego JJ

Czy mamy w naszym pięknym kraju dwóch konsultantów krajowych? Raczej wątpię...


Nie mamy! Ale znasz przypadek by obecny konsultant AZ zmienił opinię swego poprzednika JJ ? Bo ja nie!
Zgłoś administratorowi
marcin1975rm
+13 #7 marcin1975rm 2012-08-22 10:11
Cytuję Darth Vader:
Czy mamy w naszym pięknym kraju dwóch konsultantów krajowych? Raczej wątpię...

Mamy! Były i obecny ;-)
Zgłoś administratorowi
irek
+1 #8 irek 2012-08-24 09:55
Nie widzę żadnej zalety zespołów 2osobowych,a może dlatego że nie jestem turbo ratownikiem!Na artykuł trzeba było wybrać falka?!- kolega shire ma racje to jakieś durne promowanie prywaciarzy.
Zgłoś administratorowi
RKTS
+4 #9 RKTS 2012-08-24 11:38
Przesada z tym falkiem wiadomo że prywaciarz tnie koszty na wszystkim a nasza władza daje zielone światło na to wszystko.
Zgłoś administratorowi
darek987
+5 #10 darek987 2012-08-24 23:00
Kolejna promocja Falcku. Oni tam na zamówienie takie piszą czy co . Realia tej firmy sa dość brutalne i nie są takie słodkie, ale to każdy wie.
Zgłoś administratorowi
ww61
-2 #11 ww61 2012-08-25 13:50
Dziś w nocy byłem w prawidłowym SOR że w którym nie było personelu prócz pani rejestrującej za ladą.Siedziało tam kilku oczekujących pacjentów,który ch wcale nie dziwiło,że nie było nikogo kto mógł by w trybie pilnym zawieźć pacjenta na oddział.Czy na tym powinna polegać reklama prawidłowych SOR ów,które co by nie powiedzieć należą do systemu...
Zgłoś administratorowi
merida
-1 #12 merida 2012-08-26 01:01
racja, wiec wlasciwie nie prywante, bo jezdzi w ramach systemu, no a skoro tak to sie dzieje, tzn jest to dozwolone; w sumie nie wiem czy ustawa reguluje minimalna ilosc osob w zalodze? no wiem czy sie tak da, bo nie znam realiow do konca, ale skoro sa te zespoly 2-osobowe, to moze zrobiliby dyspozycje, ze je wysyla sie do przypadkow tyle bol glowy (o ile tego sie zdarza!), to przynajmniej karetka nie jechala by bez potrzeby do rozwydrzonej panny, a np zespoly 3osobwe jezdzilyby do wypadkow czy cos, skoro juz dzialania ida w taka strone.
Zgłoś administratorowi
Darth Vader
-1 #13 Darth Vader 2012-08-26 10:04
Cytuję merida:
...ale skoro sa te zespoly 2-osobowe, to moze zrobiliby dyspozycje, ze je wysyla sie do przypadkow tyle bol glowy

Do większości wezwań winien pofatygować się lekarz POZ zamiast szkolić pacjentów jak oszukać dyspozytora...
Ps. ww61 napisz proszę co ma firma "F" do SORów, bo nie zatrybiłem...
Zgłoś administratorowi
ww61
-2 #14 ww61 2012-08-26 11:12
Czy ty merida czujesz się gorszy od para
(można by pomyśleć,że to znaczy dwóch)medyków pracujących w innych cywilizowanych krajach i czy jest to dla ciebie ważne gdzie są oni zatrudnieni?Jeś li chodzi o twoje zatrybienie kolego Darth Vader czy nie uważasz,że dla własnego dobra nie jest ważniejszy porządek na własnym podwórku czy SOR od nieudolnego szukania bałaganu na podwórzu sąsiada czy też np zdrowej i potrzebnej dla ZDROWIA konkurencji...
Zgłoś administratorowi
merida
-1 #15 merida 2012-08-28 23:24
ww61 - nie, nie czuje sie gorsza - a niby dlaczego? - chyba nie do konca kumam do czego pijesz, bo niejasno napisales; czy ma dla mnie znaczenie gdzie pracuja? trudno powiedziec, zakladam, ze skoro wybrali ktoras z opcji to jest ona dla nich korzystniejsza, wiec tam siedza. Z punktu widzenia pacjenta to chyba lepiej, zeby prywatni jezdzili, a jak z punktu widzenia ratownika ciezko powiedziec,w opinii publicznej zdania sa podzielone.
Zgłoś administratorowi
ww61
-1 #16 ww61 2012-08-29 00:09
Wybacz merida,twoja wcześniejsza wypowiedz świadczy o nieznajomości ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym.Nie znam ratownika medycznego,któr y by nie znał tej ustawy.
Zgłoś administratorowi
mangus
+3 #17 mangus 2012-10-01 09:53
Miło że dziewczyny sobie radzą, ale stawianie ich na piedestał jest grubo przesadzony - mamy taka pracę, a każdy szuka naszych potknięć i nie liczmy na żadną gloryfikację.
W komentarzach niejednokrotnie pada słowo profesjonalizm, zalety i wady zepołów 2-u osobowych. a pomyślał ktoś o bezpieczeństwie zespolu? Nie wiem w jakich rejonach pracujecie - ja mam to "nieszczęście", że pracuje w tzw. gettcie - dzielnicy zesłań. W rejonie, w którym F-16 (alkohol na rozpałce do grilla) to produkt pierwszej potrzeby, bezdomni i patologia, a normalny pacjęt to rarytas. Gdzie rozmowę zaczyna się nie od dzień dobry tyklko od kur... Pytam się więc jaki jest poziom bezpieczeństwa takiego zespołu? Zdaża się, że i u mnie w stacji taka konfiguracja występuje (dwie dziewczyny) i wcale mio się to nie podoba.
Szanowne Panie z Falck'a - wszystko do czasu, żeby kogos uratować trzeba być żywym.
Pozdrawiam
Zgłoś administratorowi
ww61
0 #18 ww61 2012-10-01 14:17
Masz rację kolego,bezpiecz eństwo po pierwsze.Mam szczęście pracować w rejonie,gdzie jeśli dyspozytor wyczuje dodatkowym zmysłem sytuację jedziemy razem z policją.Do tego,gdy sytuacja wymaga pojawia się dodatkowy zespół.Szkoda,ż e przez zamieszanie spowodowane kto wie,może zachowaniami związków zawodowych np w Turku,Koninie Szamotułach kilka lat wstecz nie doszło do niepodpisania aneksów do umów.Nie było by wtedy może tej całej rewolucji a ja dalej pracował bym dodatkowo w przewozach między-szpitaln ych w bardzo porządnej prywatnej naszej polskiej firmie...
Zgłoś administratorowi

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account