Sądeckie Pogotowie Ratunkowe w Nowym Sączu skierowało zapytanie do Ministerstwa Zdrowia o możliwość zrezygnowania z jednej karetki typu „S”, czyli z lekarzem na pokładzie. Jak zapewnia po. dyrektora placówki, nie oznacza to, że z podstacji w Starym Sączu całkowicie zniknie jeden ambulans.
Sądeckie Pogotowie Ratunkowe w Nowym Sączu boryka się z problemem braku lekarzy. Jeszcze w maju pracowało ich 12. Teraz jest dziewięciu.
- Ogłosiliśmy konkursy, szukaliśmy pracowników poza naszym powiatem, ale nic nie poradzę na to, że wybierają lepiej płatne oferty - mówi Bożena Hudzik, po. dyrektora Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego. - Nasz placówka boryka się z problemem finansowym. Za ubiegły rok zanotowaliśmy 1,5 mln zł straty i nie stać nas na wyższe wynagrodzenie dla lekarzy - dodaje.
Jak wyjaśnia dyrektor Hudzik, wraz z odejściem 3 lekarzy pojawił się problem z obsadzeniem grafiku trzech karetek typu „S”, które całodobowo jeżdżą w sądeckim pogotowiu.
- Musimy w jakiś sposób wybrnąć z zaistniałej sytuacji, stąd wystąpiliśmy przez wojewodę do Ministerstwa Zdrowia z pytaniem o możliwość przekwalifikowania karetki typu „S” stacjonującej w podstacji w Starym Sączu na karetkę typu „P” - wyjaśnia Bożena Hudzik.
Jak zaznacza dyrektorka pogotowia, taki ruch nie oznacza to jednak likwidacji karetki. W Starym Sączu w dalszym ciągu będą dwie karetki, jedna przez 24 godziny na dobę, a druga przez 12. Tyle że załogi obu będą składać się z ratowników medycznych.
Czytaj więcej: gazetakrakowska.pl