Szpital Raszei jako jeden z czterech ośrodków w Polsce dostanie aparat do ratowania pacjentów zatrutych czadem. Co roku z tego powodu w Wielkopolsce umiera ponad 60 osób.
Na oddział toksykologii w miejskim szpitalu im. Franciszka Raszei w ubiegłym roku trafiło 150 osób z całej Wielkopolski z zatruciem tlenkiem węgla ze starych piecyków i nieszczelnych instalacji wentylacyjnych. Ostatnio m.in. w stanie krytycznym 54-latka z Konina.
- Zatrucie czadem jest bardzo niebezpieczne, bo powoduje niedotlenienia centralnego układu nerwowego. A w konsekwencji: udar, kłopoty z pamięcią, uszkodzenia wzroku, węchu, zanik mowy, spadek ilorazu inteligencji. Niestety bardzo często też śmierć - mówi Magdalena Łukasik-Głębocka, ordynator oddziału toksykologii w szpitalu Raszei. Prof. Roman Wachowiak z katedry i zakładu medycyny sądowej w Poznaniu podaje, że rok temu lekarze potwierdzili 60 przypadków śmiertelnego zatrucia tlenkiem węgla.
Gdy zadebiutował dwa lata temu, okrzyknięto go przełomowym odkryciem w leczeniu pacjentów zatrutych tlenkiem węgla od dziesięcioleci. A wymyślił go Polak, dr Ludwik Fedorko, który pracuje w kanadyjskiej firmie innowacyjnej Thornhill Research. - W Kanadzie aparat służy nie tylko do ratowania pacjentów z zatruciem, ale też do usuwania cieczy anestezjologicznych, których lekarze używają do zabiegów usypiania pacjentów, jest stosowany też w karetkach - mówi dr Krzysztof Ulbrych, dyrektor medyczny Medline (przedstawiciel kanadyjskiej firmy).
ClearMate trafi za kilka dni do szpitala Raszei. Od kilku miesięcy starała się o to dr Magdalena Łukasik-Głębocka. W użyczenie na kilka miesięcy dostaną go w sumie tylko cztery ośrodki toksykologii w Polsce (Gdańsk, Kraków i Łódź lub Warszawa).
Koszt aparatu to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Czy poznański szpital kupi go? - Na razie trudno nam składać takie deklaracje, ale zastanowimy się nad tym - mówił wczoraj "Gazecie" Antoni Jędrusek, zastępca dyrektora w szpitalu Raszei.