Wiceminister zdrowia jeździ po Polsce, chwaląc się rządowym programem wymiany starych karetek. TVN ujawnił, że razem z nim jeździł oddział karetek, których jedyną funkcją jest pozowanie do zdjęć. Nie dopuszczono ich do ruchu, bo są za ciężkie. Dyrektor pogotowia twierdzi, że jeździły z przyczyn „technicznych”, a że był tam też minister... Przypadek!
30 sierpnia Ministerstwo Zdrowia z dumą ogłosiło początek ogólnopolskiego »Programu wymiany ambulansów«. Wymienione mają zostać wszystkie karetki starsze niż 6 lat.
„To jest obszar, w którym państwo powinno wziąć na siebie ciężar koordynacji, ciężar zobowiązań. Dlatego też wykonujemy to i przeprowadzamy reformę ratownictwa medycznego” – mówił we wrześniu minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Powtarzany przez ministra „ciężar” nabiera nowego znaczenia, kiedy prześledzi się historię ambulansów, którymi wojewoda dolnośląski chwali się na zdjęciach z wiceministrem Kraską.
Dziennikarze TVN odkryli, że na kilku zdjęciach pojawiają się te same karetki, które najwyraźniej jeżdżą za ministrem. Ta propagandowa eskorta być może pierwszy raz wyjeżdża z parkingu wrocławskiego szpitala, na którym stoi nieużywana od 9 miesięcy. Nie jeżdżą do pacjentów, bo nie dopuszczono ich do ruchu – są za ciężkie.
Podobno w miejsca, w których minister się z nimi fotografował jeździły z przyczyn technicznych, a to, że akurat był tam wiceminister, to przypadek.
Karetki jadą do ministra, żeby „nie jeździły do lasu”
Karetki, z którymi fotografował się wiceminister Kraska mają już 2 lata, ale ochronie zdrowia nie służą. „Choć wydano na nie fortunę, są za ciężkie i nie zostały dopuszczone do ruchu” – informuje TVN.
Dziennikarzom TVN udało się dopasować numery na karetkach ze zdjęć zrobionych przez wojewodę dolnośląskiego w Oławie i Miliczu z archiwalnymi zdjęciami z parkingu Pogotowia Ratunkowego we Wrocławiu. Dotychczas stały tam nieużywane, bo prokuratura nie dopuściła ich do ruchu.
Dyrekcja pogotowia zapewnia, że zamawiała karetki ważące do 3,5 tony. Kłopot w tym, że razem ze sprzętem i ludźmi w środku waży o wiele więcej. „Biegły stwierdził, że nie powinny być dopuszczone do ruchu drogowego” – mówiła w kwietniu 2019 Justyna Pilarczyk, prokuratura okręgowa we Wrocławiu. Ale kiedy na Dolny Śląsk przyjechał wiceminister zdrowia, karetki wyjechały. Jak całą sytuację tłumaczy dyrektor pogotowia ratunkowego we Wrocławiu?
Zbigniew Mlądzki uważa, że karetki „pojechały na tę podstację [gdzie robiono zdjęcia] w ramach technicznych. Żeby nie jeździły po mieście, nie jeździły do lasu”.
Nie udostępniono dziennikarzom wykazu przejazdów ambulansów, ale zdjęcia świadczą o tym, że zajechały co najmniej do Oławy i Milicza, być może także Strzelina i Trzebnicy – na zdjęciach nie widać całego numeru karetek. Dyrektor Mlądzki nie wyklucza, że karetki zajechały również tam. Zastrzega jednak, że pojechały w charakterze „technicznym”. Minister akurat też tam pojechał. Przypadek? – pyta dziennikarz TVN. Tak – odpowiada dyrektor.