Jak powiedział nam ratownik, on i jego koledzy nie chcą podwyżki, ale chcą otrzymać to, co im się należy.
- Minister Zdrowia obiecał wszystkim ratownikom w Polsce premię w wysokości dwa razy po czterysta złotych. Zdajemy sobie sprawę, że po odjęciu podatku, kwota ta będzie niższa. My tymczasem otrzymaliśmy pierwszą transzę w wysokości 105 zł, a drugą trochę wyższą, ale „doklejoną” do podstawy. Dyrektor obiecał, że da nam jeszcze po 230 złotych, jednak nikt nie widział tych pieniędzy - mówi przedstawiciel ratowników (nazwisko do wiadomości redakcji).
- To jednak nie wszystko. Ostatnio zabrano nam z pensji tak zwany dodatek pogotowiany, który był rekompensatą za pracę w trudnych warunkach. To było jakieś 700 zł miesięcznie. W tej sprawie związki zawodowe rozmawiały z dyrektorem naszego szpitala. Obiecał, że otrzymamy równowartość tej kwoty do pensji. Tymczasem mamy na koncie zaledwie 270 złotych. My nie chcemy, żeby dyrektor nam dołożył, ale by nam nie zabierał - żali się ratownik. W szpitalach w całej Polsce odchodzi się od tego dodatku, jednak jak usłyszeliśmy od ratownika, w większości placówek dyrekcja obiecuje rekompensatę. Dyrektor naszej placówki poinformował nas, że nikt ze związków nie podjął działań w tym kierunku. - Wypłaciłem ratownikom wszystkie środki, które dostałem z ministerstwa. Faktycznie, pierwszą transzę dodatkowo do wypłaty, drugą wliczoną do pensji. Ministerstwo nie określiło jednak, w jaki sposób te pieniądze mają trafić do ratowników - mówi dyrektor ZOZ-u Przemysław Bury.
- Mówimy tutaj o pracownikach systemowych. Pozostali otrzymają dodatki, kiedy tylko szpital dostanie pieniądze - wyjaśnia Bury.
Co więcej, dyrektor zmienił ratownikom medycznym warunki umowy. - Mówią one o niższej pensji. Jeśli ich nie przyjmiemy, 30 czerwca tracimy pracę. Może się tak zdarzyć, że od 1 lipca blisko 20 ratowników straci zatrudnienie - wyjawia przedstawiciel ratowników.
Zapytany o to dyrektor wyjaśnia, że jest to standardowa procedura, zgodna z kodeksem pracy. Dyrektor nie widzi nic złego w zmianie warunków pracy oraz oświadczeniach, które otrzymali pracownicy. - Jeśli ratownicy medyczni odmówią pracy, nie ukrywam, że szpital znajdzie się w dość trudnej sytuacji - mówi dyrektor placówki.
Czytaj więcej: wagrowiec.naszemiasto.pl