Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Jedna karetka czekała nawet siedem godzin na przyjęcie pacjenta, a kolejna jeszcze dłużej. Tak wygląda rzeczywistość ratowników medycznych we Wrocławiu, którzy z powodu bałaganu na wrocławskich SOR-ach nie mogą normalnie pracować.

W poniedziałek do szpitala wojskowego na Weigla oddelegowano dwie karetki. Jedną około 13 (zwolniono ją o 20), a drugą o 13.40. Ta druga cały czas stoi na podjeździe na SOR z pacjentem gotowym na przyjęcie. W szpitalu na Stabłowicach karetki nie są wpuszczane na podjazd, a na Kamieńskiego nie przyjmuje się pacjentów. Tylko w szpitalnym oddziale ratunkowym przy ul. Borowskiej nie było problemów przez większość dnia. Dopiero wieczorem odmówiono przyjęcia chorych.

Miało być lepiej, szybciej i bezpieczniej. Rok temu, po kontrolach urzędników wojewody na wrocławskich SOR-ach, obiecano, że wielogodzinne wyczekiwanie karetek z pacjentami się skończy, a szpitale nie będą przerzucały chorych niczym gorących kartofli od jednej placówki do drugiej.

Niestety, mimo licznych konsultacji oraz opracowania przez urząd wojewódzki tzw. dobrych praktyk nie zmieniło się nic.

Czytaj więcej: gazetawroclawska.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account