Nie słyszą, hamują lub po prostu nie robią nic. Wrocławscy ratownicy ubolewają, że kierowcy słysząc i widząc karetkę jadącą "na bombach" - na sygnale, nie potrafią umożliwić jej przejazdu. - To jest tragedia - mówi nam Michał Borek, ratownik z Wrocławia.
Karetka na sygnale. Kierowcy zjeżdżają na pobocze, tak by ambulans mógł spokojnie przejechać. To sytuacja idealna, zarówno dla zespołów ratownictwa medycznego, jak i dla samego pacjenta. Niestety nie na Dolnym Śląsku i nie w Polsce. Ratownicy medyczni i strażacy postanowili więc umieszczać na portalach społecznościowych filmiki z wyjazdów do pilnych wezwań. By edukować i pokazać, jak wielu kierowców nie ma wyobraźni. "Korytarz życia - włącz myślenie" to akcja społeczna i profil na FB, który ma na celu poprawę świadomości społeczeństwa w temacie tworzenia przez polskich kierowców na drogach korytarzy życia.
Wśród umieszczanych nagrań nie brakuje też filmików z Wrocławia czy z przejazdów na A4. Michał Borek, wrocławski ratownik, nie kryje się z komentarzami i mówi, że wrocławscy kierowcy po prostu nie potrafią zachować się, gdy nadjeżdża karetka pogotowia. - Kierowcy najczęściej "stają dęba". Nie wiedzą, co mają zrobić. Co gorsze hamują, przez co i my, jadąc za takim kierowcą, musimy wyhamować. Zdarza się też, że w ogóle nie reagują na jadącą na sygnale karetkę, bo jej po prostu nie słyszą. Jak to możliwe? Po prostu słuchają głośno muzyki lub rozmawiają przez telefon - podkreśla Borek.
Czytaj więcej: gazetawroclawska.pl