Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Pierwsza transza podwyżek w wysokości 400 zł już je ominęła. Kolejne 400 zł właśnie przechodzi im koło nosa. Podwyżek pozbawiło je... porozumienie ws. podwyżek dla pielęgniarek. Błąd popełnił minister zdrowia z PO, obecny nie pali się, by sytuację naprawić. Ostatnią deską ratunku jest Rzecznik Praw Obywatelskich.

"Pytamy, dlaczego w państwie, gdzie powszechnie obowiązują rozwiązania prawne dotyczące zakazu jakiejkolwiek dyskryminacji w zatrudnieniu i płacy, doszło do tak drastycznego i niedopuszczalnego naruszenia tych zasad? Obecna sytuacja jest nie do przyjęcia, mimo protestów płynących z naszego środowiska, nikt nie pochylił się nad tym problemem, nie pomógł nam i nie zapobiegł tej dyskryminacji" - piszą do Rzecznika Praw Obywatelskich pielęgniarki.

Mimo że tak jak inne pielęgniarki pracują w państwowych placówkach służby zdrowia, na etacie i w ramach kontraktu z NFZ, to jako jedne z nielicznych w Polsce zostały wykluczone z podwyżek. Podwyżek, które we wrześniu ubiegłego roku obiecał minister zdrowia.

Takich pielęgniarek jest w całej Polsce zaledwie około stu. Nie palą opon na ulicach, może dlatego ich sprawa mało kogo obchodzi.

Fatalne rozporządzenie ministra

Pielęgniarki walczyły o podwyżki od dawna. 8 września ubiegłego roku minister zdrowia, wówczas jeszcze Marian Zembala, podpisał rozporządzenie, które przyznawało pielęgniarkom i położnym 600 zł brutto podwyżki wypłacanej w dwóch ratach.

Te nie chciały się na to zgodzić i zorganizowały manifestację w stolicy. Dopięły swego. Podczas manifestacji minister Zembala obiecał podwyżkę o 400 zł przez 4 lata, w sumie 1600 zł.

Po 11-godzinnych negocjacjach, w nocy z 22 na 23 września 2015 r. zawarto porozumienie. I poprawiono podpisane dwa tygodnie wcześniej rozporządzenie. W dokumencie minister zdrowia nie zmienił jednak pewnego zapisu, który sprawił, że pielęgniarki podzielono na równe i równiejsze.

- W tym porozumieniu jest zapis, że nie dotyczy ono pielęgniarek i położnych zatrudnionych przez podwykonawców. I to jedno zdanie powoduje, że zostałyśmy wykluczone - żali się nam jedna z pielęgniarek. Nie chce podawać swojego nazwiska, nawet imienia. Chce, żeby jej głos nie był głosem jednej osoby, ale całej grupy, która została poszkodowana.

Żeby zrozumieć, co jest powodem całego zamieszania, trzeba cofnąć się jeszcze o trzy lata. Na początku lipca 2012 roku został stworzony plan działania dla ratownictwa medycznego. Podzielił on Polskę na rejony (np. w woj. mazowieckim jest ich sześć), w których głównymi ośrodkami są Centra Powiadamiania Ratunkowego, tzw. CPR-y. Jednocześnie wprowadzono zasadę, że odtąd tylko CPR-y i tzw. główni dysponenci mogą podpisywać kontrakty z NFZ.

Nowe prawo spowodowało, że mniejsze, samodzielne Zespoły Ratownictwa Medycznego straciły możliwość bezpośredniego podpisywania kontraktów z NFZ. Musiały to robić poprzez głównego dysponenta, stając się formalnie jego podwykonawcą.

To zmieniło sytuację pielęgniarek w tych zespołach ratunkowych - z dnia na dzień również stały się podwykonawcami. Nie wiedziały jeszcze wtedy, że jednocześnie stają się pracownikiem na gorszych prawach. Przekonały się o tym trzy lata później.

Czytaj więcej: money.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account