Prywatne szpitale wybierają sobie najłatwiejszych i najtańszych w leczeniu pacjentów. Ciężej chorych odsyłają do placówek publicznych. Pierwsze mają zyski, drugie muszą się zadowolić długami i satysfakcją z dobrze wykonanej roboty - pisze Mira Suchodolska w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Autorka zastrzega, że postawiona teza jest wprawdzie "nadmiernie wyostrzona", jednak "nie sposób nie zauważyć, że polski system promuje to, co prywatne". Dariusz Timler, zast. dyrektora ds. lecznictwa w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Łodzi, mówi: - Duży szpital publiczny, mający centrum urazowe lub SOR, jest w sytuacji bez wyjścia: ma obowiązek przyjąć pacjenta, którego życie znalazło się w niebezpieczeństwie.
Źródło: mp.pl
Komentarze