Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Szpital wojskowy przy ul. Weigla chce skuteczniej pomagać pacjentom z zawałem. Dlatego, jako pierwszy we Wrocławiu, kupił za 50 tys. zł sprzęt do przesyłania wyników badania EKG już z karetki pogotowia ratunkowego. Ma to skrócić czas oczekiwania pacjenta na zabieg. System zacznie działać już dziś.

Wincenty Mazurec, dyrektor wrocławskiego pogotowia ratunkowego, mówi, że 11 z 40 karetek jest już wyposażonych w sprzęt do teletransmisji wyników EKG przewożonego pacjenta. Obiecuje, że w ciągu najbliższych miesięcy będą go miały wszystkie wozy.

- Dotychczas nie mieliśmy gdzie ich przesyłać. Żaden szpital nie miał sprzętu do odbioru tych danych - tłumaczy Mazurec. I dodaje, że taki sprzęt do jednej karetki to koszt 5 tys. zł.

Dzięki transmisji wyników z ambulansu do szpitala, lekarze z ul. Weigla chcą skrócić czas między wystąpieniem zawału a operacją serca aż o dwie godziny. - Eliminujemy transport pacjenta do szpitala pośredniego, czyli najbliższego, który często nie ma odpowiedniego oddziału oraz problem zajętych stołów operacyjnych.

Jeśli na podstawie wyników rozpoznamy u pacjenta zawał, kierujemy go do nas i jesteśmy gotowi go przyjąć natychmiast - tłumaczy Piotr Ponikowski, kierownik kliniki kardiologicznej szpitala wojskowego.

W ratowaniu pacjenta z zawałem liczy się każdy kwadrans. Tymczasem z badań wynika, że polscy pacjenci z zawałem trafiają na stół operacyjny średnio po pięciu godzinach od wystąpienia pierwszego bólu w klatce piersiowej. - To zdecydowanie zbyt późno. Dwie godziny to optymalny czas, by zawał nie zniszczył nieodwracalnie serca - wyjaśnia prof. Krzysztof Reczuch, kierownik oddziału kardiologii endowaskularnej w szpitalu przy ul. Weigla.

Dodaje, że wina często leży po stronie pacjenta. Im dłużej zwleka on z wezwaniem karetki, tym większy obszar mięśnia sercowego ulega martwicy (po 12 godzinach - cały) i po zawale nie kurczy się, jak należy. Są to nieodwracalne zmiany. Później taki pacjent narzeka na niewydolność serca.

- W ciągu godziny jesteśmy w stanie odwrócić zawał całkowicie, a w ciągu półtorej - zredukować szkody do minimum - tłumaczy Reczuch. Niestety, dwóch na trzech pacjentów z zawałem trafia do szpitala średnio o 3 godziny za późno.

Wiesław Trenkiel, 46-letni pacjent szpitala wojskowego, jest mądry po szkodzie. We wtorek ok. godz. 22 poczuł dziwny ból lewego ramienia. - Myślałem, że to grypa. Nie skojarzyłem go w ogóle z sercem - mówi pan Wiesław, który mieszka przy al. Hallera. Około godz. 3 w nocy, po 5 godzinach promieniującego bólu, na pogotowie zadzwoniła jego żona. Lekarze stwierdzili zawał. - Nie spodziewałem się go w tym wieku. Nie chciałem też panikować: ból wydawał mi się niegroźny - tłumaczy.

Robert Zymliński, kierownik oddziału intensywnej terapii kardiologicznej w szpitalu wojskowym, podkreśla, że bólu w klatce piersiowej nie wolno lekceważyć. - To bezwzględne wskazanie do wezwania karetki - dodaje Zymliński. Na Dolnym Śląsku rocznie dochodzi do 12 tys. zawałów.

Źródło: polskatimes.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account