Mówi się o nich, że na froncie walki z koronawirusem stoją w pierwszej linii, tuż obok lekarzy z oddziałów ratunkowych i szpitali zakaźnych. Ratownicy medyczni, pielęgniarze, lekarze z karetek, wyjeżdżając do wezwania nie mają żadnej pewności, że nie zetkną się z osobą zakażoną.
Jacek Gawłowski, pielęgniarz, w pogotowiu ratunkowym w Ostrowcu Świętokrzyskim pracuje od 30 lat. Przyznaje, że takiej sytuacji jak obecnie, nie było nigdy, chociaż kilka razy w pracy zdarzyło mu się przygotowywać na najgorsze.
- Pamiętam, jak jakiś czas temu istniało zagrożenie, że do Polski dotrze epidemia wirusa Ebola. Robiono wtedy zapasy, kupowano specjalne kombinezony i takie kapsuły do przewożenia pacjentów. Ciekawe, że część z tych rzeczy przeleżała w magazynie i przydała się teraz- opowiada Jacek Gawłowski.
Karol Pięta, ratownik medyczny z 11- letnim stażem. Dyżury w ostrowieckiej stacji Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego, łączy z pracą na oddziale ratunkowym skarżyskiego szpitala.
- Myślę, że naprawdę dotarło to do nas, kiedy w Polsce pojawił się pacjent „zero”, a potem kolejni, w końcu także w województwie świętokrzyskim. Wcześniej oczywiście każdy śledził wydarzenia w Chinach, potem w Zachodniej Europie, ale był spokój i dystans- mówi.
Życie ratowników medycznych, całej służby zdrowia, zmieniło się niemal z dnia na dzień. Każdy wyjazd może okazać się zagrożeniem. Szczególnie gdy pacjenci zatajają fakt kontaktu z osobą zakażoną, czy powrót z zagranicy. Już na początku epidemii w mediach społecznościowych rozpoczęła się akcja „Nie kłam medyka”.
- Kombinezony ochronne nie są potrzebne przy każdym wyjeździe, ale takie podejście ma sens tylko wtedy, gdy pacjenci są szczerzy- mówi Dariusz Czupryński, ratownik medyczny, od 14 lat w pogotowiu ratunkowym.- Na początku każdego wezwania, dyspozytor robi wywiad epidemiologiczny. Jeśli nie ma podejrzenia, że pacjent może być nosicielem wirusa, nie zakładamy kombinezonów. Każdy ma natomiast środki ochrony osobistej, czyli rękawiczki, maseczkę i gogle albo przyłbicę. Zdarzało się jednak, szczególnie na początku, że pacjenci kłamali, celowo albo nieświadomie pomijali pewne istotne informacje. Były wyjazdy, że już na miejscu okazywało się, że jednak powinniśmy był całkowicie ubrani.
Czytaj więcej: echodnia.eu