Stacja pogotowia ratunkowego na Ursynowie może stracić swoją bazę. Wszystko dlatego, że odgłos karetek jadących na sygnale przeszkadza niektórym mieszkańcom.
Zespół pogotowia ratunkowego stacjonuje w baraku przy ul. Jastrzębowskiego 22 od dwóch dekad. Ale do końca roku będzie musiał się wyprowadzić. Spółdzielnia Mieszkaniowo-Budowlana „Stokłosy” pod koniec września wypowiedziała ratownikom umowę najmu lokalu.
Za głośne syreny
Zarząd spółdzielni tłumaczy swą decyzję troską o komfort mieszkańców, którzy narzekają na nadmierny hałas emitowany przez jadące do pacjentów karetki na sygnale. Karetki mają dawać się we znaki szczególnie w godzinach wieczornych i nocnych. Z powodu licznych skarg mieszkańców i braku reakcji ze strony pogotowia, spółdzielnia – jak twierdzi – była zmuszona rozwiązać umowę najmu lokalu dla ambulansów.
– Do najpilniejszych wezwań musimy dojechać w ciągu ośmiu minut. Nasze karetki są w takich sytuacjach obowiązane do włączania migających lamp ostrzegawczych, zanim dojadą do dużej arterii, a później muszą włączyć sygnał dźwiękowy, aby inne pojazdy ustąpiły im pierwszeństwa. Pogotowie nie włącza „koguta”, aby komuś uprzykrzać życie. To nie jest niczyje widzimisię, tylko konieczność – tłumaczy Elżbieta Weinzieher z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „Meditrans”.
Czytaj więcej: warszawa.wyborcza.pl