Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Będzie wsparcie dla dyspozytorów z Legnickiego Pogotowia Ratunkowego? Codziennie odbierają setki telefonów, słuchają płaczu, wyzwisk i głupich żartów... Nasze życie jest w rękach dyspozytorów z Centrum Powiadamiania Ratunkowego. W Legnicy pracuje sześciu dyspozytorów, nie mają jednak czasu na śniadanie czy wyjście do toalety...

O ludzkim życiu często decydują minuty, czasem nawet ułamki sekund... To jak szybko na miejsce przyjedzie ambulans, jak szybko lekarz postawi diagnozę i rozpocznie leczenie i czy w ogóle znajdzie się życzliwy, który wezwie ratowników medycznych, gdy nasze życie zawiśnie na włosku. To czas i drugi człowiek determinują nasze „być albo nie być”.

Czas i pierwiastek ludzki to również determinanty pracy Centrum Powiadamiania Ratunkowego. To od decyzji dyspozytorów medycznych zależy ludzkie życie. By były one podejmowane mądrze i szybko, dyspozytor musi być wypoczęty, skoncentrowany, empatyczny i opanowany. Niestety trudno o wydajnego dyspozytora, gdy jest on przytłoczony ogromem pracy... i nie ma czasu na przerwę, na posiłek czy wyjście do toalety!

Legnckie Pogotowie jeszcze do niedawna obsługiwało siedem powiatów: legnicki, jaworski, chojnowski, lubiński, gło-gowski, polkowicki i złotoryjski. Od września ur. dyspotyzotrzy z CPR w Legnicy przyjmują także zgłoszenia z terenu byłego województwa jeleniogórskiego. Przez co liczba odbieranych telefonów wzrosła niemal trzykrotnie, alarmuje Andrzej Hap, dyrektor Legnickiego Pogotowia Ratunkowego.

 

- Problem tkwi w tym, że w naszej dyspozytorni, która obsługiwała i zabezpieczała teren byłego woj. legnickiego, pracowało na zmianie pięć dyspozytorek. W tej chwili pracuje sześć dyspozytorek, natomiast teren został zwiększony o powiaty: powiaty: Zgorzelec, Góra Śląska, Bolesławiec, Kamienna Góra, Jelenia Góra miasto i powiat, Lubań i Lwówek Śląski - tłumaczy obecną sytuację Andrzej Hap, dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Legnicy.

Legniccy dyspozytorzy medyczni do września odbierali dziennie maksymalnie 300 zawiadomień z numeru - 999. Dziś ta liczba wzrosła do nawet 1000 telefonów na dobę. - W naszej ocenie sytuacja zaczyna robić się niebezpieczna, ponieważ wyłapujemy sytuacje, gdy dzwoniący muszą oczekiwać na połączenie, jak w call center, na pierwszą wolną linię - komentuje sytuację dyrektor i stanowczo dodaje: - A to przecież nie jest call center tylko ratownictwo.

Telefon na dyspozytorni powinien być odebrany maksymalnie po upływie 20 sekund. Gdy ten czas wydłuża się do minuty, a nawet 1,5 minuty zaczyna robić się niebezpiecznie, zwłaszcza gdy obok dzwoniącego leży nieprzytomny współmałżonek czy dziecko.

Problem jest poważny, bo na szali leżą setki żyć mieszkańców zagłębia miedziowego i powiatów ościennych. Na szczęście i na to „schorzenie” jest recepta. - Problem można rozwiązać tylko w jeden sposób - tłumaczy Andrzej Hap. - Zwiększyć ilość stanowisk pracy, przynajmniej do czasu usprawnienia ogólnopolskiego Systemu Wspomagania Dowodzenia PRM.

W tym celu dyrektor Legnickiego Pogotowia wystosował oficjalną prośbę do Wojewody Dolnośląskiego Pawła Hreniaka, by władze województwa pochyliły się nad zaistniałą sytuacją.

Czytaj więcej: glogow.naszemiasto.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account