Ludzie boją się udzielać pierwszej pomocy medycznej, bo nie chcą człowieka uszkodzić – wynika z obserwacji służb. Podjęcie masażu serca czy resuscytacji mogło jednak dać szansę na przeżycie starszemu mężczyźnie, który zmarł na tarnowskim osiedlu Westerplatte. Wyszedł z domu na zakupy i po drodze miał atak serca.
Osoby, które ułożyły go w pozycji bezpiecznej, do czasu przyjazdu karetki nie podejmowały innych działań.
Mieszkańcy Tarnowa z którymi rozmawiał reporter RDN uważają, że w takich momentach działa się pod wpływem stresu. – Wymagana jest szybka reakcja, to może być problemem. W takich sytuacjach też nerwy dochodzą, bo człowiek się stara, żeby jak najlepiej udzielić tej pomocy. – Kiedyś się uczyłem, ale teraz to nawet nie wiem jak. – Nie wiem, czy bym się odważyła, mimo że mam szkolenie – twierdzą tarnowianie.
Jak mówią ratownicy medyczni najważniejsza jest pomoc drugiej osobie do czasu przyjazdu ambulansu. – Nie ma nic gorszego jak bierność – podkreśla rzecznik tarnowskiego pogotowia ratunkowego Krzysztof Krzemień. – Czynności, które możemy wykonać zanim przyjedzie karetka mogą zadecydować o życiu drugiego człowieka. Dorośli analizują, czy dobrze udzielą pomocy czy może zaszkodzą. Dochodzi do nagłego zatrzymania krążenia – jak możemy mu bardziej zaszkodzić? Nawet nieumiejętna pomoc jest lepsza, niż jej brak – twierdzi rzecznik.
Więcej: rdn.pl