Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe konsekwentnie informuje o przypadkach agresywnych pacjentów, którzy napadają na ratowników. Nawet wtedy, gdy sprawcą może być chory psychicznie, dyrektor WPR domaga się surowej kary. Czyżby nie wiedział, że za swoje winy może odpowiadać tylko osoba w pełni władz umysłowych?
Zaczęło się od komunikatu. „Dwoje pobitych ratowników medycznych, uszkodzone wyposażenie karetki – to efekt ataku pacjenta na załogę ambulansu Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego” – poinformowało w zeszłym tygodniu biuro prasowe WPR. Dalej w komunikacie czytamy, że do pobicia doszło w środę wieczorem w Gliwicach. Karetkę wezwano do 50-letniego mężczyzny, który miał problemy z ciśnieniem, a wcześniej leczył się psychiatrycznie.
To już piąty atak na ratowników WPR
„Początkowo pacjent był względnie spokojny. Jednak w trakcie przewozu do szpitala kopnął ratowniczkę i uciekł z karetki, niszcząc warte kilka tysięcy złotych wyposażenie. Próbujący go zatrzymać drugi z ratowników również został uderzony”. Ratownicy wezwali policjantów, którzy obezwładnili chorego. Trafił do szpitala na Radiowej, a stamtąd do szpitala psychiatrycznego w Toszku. Ratowników opatrzono w Szpitalu Miejskim. Dalej dowiadujemy się z komunikatu, że to już piąty atak na ratowników WPR w rejonie Gliwic w tym roku.
„Oczekujemy, że sprawca ataku zostanie surowo i przykładnie ukarany. Ratownik medyczny w trakcie pracy jest funkcjonariuszem publicznym i atak na niego powinien być surowo karany. Nasi ratownicy muszą czuć się bezpiecznie, jeśli mają skutecznie pomagać drugiemu człowiekowi” – grzmi na zakończenie Artur Borowicz, dyrektor WPR i zapowiada jeszcze, że pogotowie będzie domagać się zwrotu kosztów naprawy uszkodzonego tabletu.
Po przeczytaniu wiadomości zadzwoniłam do jej autora, Wojciecha Gumułki z biura prasowego WPR, z pytaniem, czy pogotowiu nie jest wstyd informować o napadzie na ratowników i domagać się kary dla sprawcy, skoro prawdopodobnie to chory psychicznie. Wojciech Gumułka odpowiedział, że nie rozumie, o co mi chodzi. Przecież rośnie agresja względem ratowników i trzeba problem nagłaśniać. Poprosiłam więc o dane dotyczące wzrastającej liczby napadów. Okazuje się, że WPR nie ma ich gotowych. Muszę poczekać.
Ryzyko jest wpisane w zawód ratownika
Jednak bez względu na to, czy agresja względem ratowników rzeczywiście narasta, w tej sprawie chodzi o co innego.
Ratownik to wspaniały zawód, bo czyż nie jest wspaniałą rzeczą ratowanie ludziom życia! W ten zawód wpisane jest jednak ryzyko. Z założenia ratownik nie może zawsze czuć się w miejscu pracy bezpiecznie. A to dlatego, że pogotowie wzywa się nie tylko do wypadków i chorych w porządnych domach, ale także do pijanych, burd, na meliny, gdzie ktoś kogoś dźga nożem. W takich miejscach też trzeba ratować ludzi.
Czytaj więcej: katowice.wyborcza.pl