Nikt nie przypuszczał, że wezwanie do nieprzytomnego mężczyzny zakończy się walką o życie lekarza, ratowników i osoby zgłaszającej. Gdyby nie szybka reakcja członków zespołu medycznego i detektor tlenku węgla – czad zabiłby nie jedną, a pięć osób.
To miała być jedna z tych „typowych” interwencji, do których ratownicy medyczni w powiecie krotoszyńskim wyjeżdżają często. Zaczęło się zwyczajnie.
– Zespół Ratownictwa Medycznego z Krotoszyna otrzymał wezwanie do nieprzytomnego, starszego mężczyzny znalezionego przez sąsiadkę w jednym z mieszkań przy Alei Powstańców Wielkopolskich w Krotoszynie – relacjonuje Jakub Nelle, rzecznik prasowy zespołów ratownictwa medycznego przy SP ZOZ w Krotoszynie.
Po siedmiu minutach od wezwania ratownicy byli na miejscu. Razem z kobietą, która ich wezwała, weszli do mieszkania 78-latka. Niestety, od razu wiedzieli, że mężczyzny nie da się uratować – nie żył już od dłuższego czasu.
– Plamy opadowe znajdujące się na jego ciele świadczyły o tym, że proces zmian pośmiertnych trwał już od paru godzin – mówi Jakub Nelle.
Zawroty głowy i nudności u ratowników
Na tym interwencja jednak się nie zakończyła. Lekarz i ratownicy – wykonując standardowe procedury – przebadali mężczyznę i przystąpili do uzupełniania dokumentacji medycznej. Wtedy jeden z ratowników źle się poczuł.
– Odczuwał zawroty głowy, metaliczny posmak w ustach, ból głowy i nudności – wylicza rzecznik.
Ratownik natychmiast poinformował o swoim stanie pozostałych członków zespołu.
– Lekarz i drugi ratownik, widząc zły stan kolegi, rozejrzeli się po pokoju, w którym znaleziono ciało starszego mężczyzny. Zauważyli piecyk kaflowy, w którym znajdował się jeszcze żar – obrazuje Jakub Nelle.
Pozostali członkowie zespołu także zaczęli odczuwać zawroty głowy i nudności. To ich zaalarmowało. I od razu wywołało podejrzenie zatrucia czadem. Jeden z ratowników medycznych natychmiast wyjął detektor tlenku węgla, który każdy zespół medyczny w powiecie ma na wyposażeniu.
– Nie ma takiego wymogu w Polsce, by ZRM-y posiadały detektory, ale na naszą prośbę dyrekcja szpitala zakupiła je nam kilka lat temu – wskazuje rzecznik prasowy.
Detektor uratował im życie
I to właśnie detektor uratował życie ratowników, lekarza i kobiety, która przebywała z nimi w pomieszczeniu. – Urządzenie pokazało bardzo wysoką zawartość tlenku węgla – mówi Jakub Nelle. Członkowie zespołu medycznego nie czekali ani chwili. Otworzyli okna w mieszkaniu i natychmiast ewakuowali siebie i sąsiadkę 78-latka na zewnątrz.
Czytaj więcej: krotoczynska.pl