Policjanci z komendy w Zgierzu postanowili sprawdzić, jak długo w razie wypadku czy zasłabnięcia musiałaby czekać ofiara na zainteresowanie i pomoc ze strony przechodniów czy kierowców. W tym celu użyto manekina, który - położony na poboczu drogi obok przewróconego roweru - miał sprawiać wrażenie, że doszło tu do potrącenia człowieka.
Funkcjonariusze razem z ratownikiem z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi oraz grupą dziennikarzy obserwowali z ukrycia, jak na zainscenizowany wypadek zareagują kierowcy. Kto się zatrzyma? - Niestety, wielu z nich obojętnie przejeżdżało obok miejsca domniemanego dramatu w Rudzie Bugaj koło Aleksandrowa Łódzkiego - mówi asp. Magdalena Czarnacka, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zgierzu.
- Jednak na szczęście było też kilku takich, którzy postanowili zatrzymać się i sprawdzić, co się wydarzyło. Jedną z osób, które zainteresowały się człowiekiem leżącym na poboczu była... funkcjonariuszka Komendy Miejskiej Policji w Łodzi, która w dniu wolnym od służby przejeżdżała obok ze swoją córką na rowerze. Zatrzymało się też kilku kierowców, w większości były to panie. Każdy, kto zachował się zgodnie z zasadami i chciał pomóc poszkodowanemu, otrzymywał pisemne podziękowania od komendanta powiatowego Policji w Zgierzu podinsp. Roberta Śniecikowskiego, a do tego również upominek ufundowany przez burmistrza Aleksandrowa Łódzkiego. Wiele osób nie kryło zaskoczenia, ale prawie każdy tłumaczył, że zatrzymał się i wysiadł z samochodu, bo chciał ratować człowieka.
Czytaj więcej: expressilustrowany.pl