Ratownicy medyczni w całej Polsce rozpoczęli protest. Chcą między innymi lepiej zarabiać. Podkreślają także, że dobro pacjentów jest zawsze najważniejsze, więc nie odejdą od łóżek. Rafał Gajda, międzychodzki ratownik medyczny podkreśla: "Bez nas system się wykrwawi" i o szczegółach akcji rozmawia z Krzysztofem Sobkowskim.
Panie Rafale, w środę 24 maja ratownicy medyczni w całej Polsce, także ci pracujący jak Pan w Szpitalu Powiatowym w Międzychodzie, rozpoczęli strajk. Dlaczego?
Rafał Gajda: Strajkujemy dlatego, że jesteśmy dyskryminowani przez Ministerstwo Zdrowia. Na tle wszystkich zawodów medycznych ratownik medyczny to ciągle „inny zawód medyczny”. Mamy ten sam zakres obowiązków i ten sam poziom wykształcenia - studia na poziomie minimum licencjackim co pielęgniarki, które zarabiają od nas więcej aktualnie o 800 zł brutto, od września kwota ta wzrośnie do 1200zł więcej, by we wrześniu 2018 roku wynieść 1600zł brutto więcej. My chcemy wyrównania płac - to jeden z naszych postulatów. Drugi to nacjonalizacja systemu państwowego ratownictwa medycznego. Uważamy, że należy wrócić do tego, że pogotowie ratunkowe jest w rękach państwa, tak jak policja, czy straż pożarna. Naszym zdaniem, że jest to fundamentalna kwestia bezpieczeństwa państwa. Tylko w ratownictwie medycznym stało się tak, że dopuszczono do systemu prywatny biznes. To jest złe rozwiązanie. Trzecia sprawa, to chcemy też doprowadzić do tego, by w końcu uchwalona została tzw. „duża ustawa o państwowym ratownictwie medycznym” z zapisem, że ratownik medyczny to normalny zawód jak inne zawody medyczne. Bez tego na przykład nie możemy mieć swojego samorządu zawodowego.
Czy polski ratownik medyczny naprawdę zarabia dziś aż tak źle, że musicie protestować?
Rafał Gajda: W różnych częściach kraju wynagrodzenia ratowników różnie się kształtują. Ale generalnie są niskie. Moja ostatnia pensja, kiedy pracowałem na umowie o pracę, to 1600 zł netto. Większość z nas pracuje na kontraktach więc zazwyczaj pracujemy w kilku miejscach. Kończymy jeden dyżur, jedziemy na kolejny. By zapewnić normalne życie swoim rodzinom, musimy pracować po 300 godzin w miesiącu lub więcej. Jesteśmy przemęczeni. A przecież nie możemy być, kiedy ratujemy ludzkie życie.
Czytaj więcej: miedzychod.naszemiasto.pl