Ratownicy domagają się podwyżek płac. Rozmowy prowadzone na ten temat w ministerstwie zdrowia zakończyły się fiaskiem. Rozważane są formy, jaką ma przybrać protest.
- Ratownicy chcą podobnych podwyżek jakie otrzymują pielęgniarki, czyli przez cztery lata po czterysta złotych - tłumaczy szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Służb Medycznych Paweł Horoszczak. - Pielęgniarki wykonujące tą samą pracę w tych samych karetkach dostały większe pieniądze. Oczywiście nie mamy nic do pielęgniarek, cieszymy się, że wywalczyły podwyżki i wychodzimy z założenia, że mogłyby dostać jeszcze więcej; pytamy natomiast dlaczego ratownicy traktowani są jak zbędny balast przewożony w karetce.
Paweł Horoszczak dodaje, że frustracja w środowisku ratowników medycznych jest ogromna. Niektórzy z nich nie zarabiają na rękę nawet dwóch tysięcy złotych.
Protest zacznie się od łagodnych form, potem będzie jego eskalacja. - Nie chciałbym, żeby wszystko poszło na żywioł i żeby ucierpieli pacjenci, ale są takie miejsca w kraju, gdzie ratownicy pracują na umowach śmieciowych za żenujące pieniądze - podkreśla Horoszczak.
Więcej: radiolodz.pl