Ratownicy medyczni z Bartoszyc zostali wczoraj zaatakowani przez pijanego pacjenta, który ocknął się w karetce. Jednego z nich uderzył a drugiego podrapał. Ratownicy zgłosili sprawę policji. Sprawca może odpowiadać za czynną napaść na funkcjonariusza publicznego.
Ratownicy medyczni i lekarze systemu ratownictwa medycznego są coraz częściej narażeni na agresję ze strony tych, którym pomagają.
Wczoraj wieczorem obserwowaliśmy ich pełną poświęcenia pracę i olbrzymie wysiłki związane z ratowaniem rannej 19-latki znalezionej w lesie koło Bisztynka. Ich pracę obserwowaliśmy też na miejscu wielu innych mniej lub bardziej dramatycznych zdarzeń.
Niemal w tym samym czasie, gdy wezwano karetkę do poszkodowanej dziewczyny, w innej karetce w Bartoszycach pacjent zaatakował ratowników medycznych. Jednego z nich uderzył a drugiego podrapał.
- Karetka została wezwana do nietrzeźwego i wychłodzonego pacjenta. Ponieważ w Bartoszycach nie ma izby wytrzeźwień a ów pacjent nie kwalifikował się do osadzenia go w policyjnej izbie zatrzymań, był transportowany do szpitalnego oddziału ratunkowego w szpitalu w Bartoszycach - mówi lekarz Wojciech Stefaniak, koordynator SOR szpitala w Bartoszycach.
- Z relacji ratowników wiem, że w pewnym momencie pacjent ocknął się w karetce i uderzył ratownika medycznego. Kierowca zatrzymał pojazd i ruszył na pomoc koledze. Także on został zaatakowany - mówi Wojciech Stefaniak.
W tej sprawie już wczoraj wieczorem otrzymaliśmy mail o treści:
"Podczas wykonywania działań ratunkowych wobec poszkodowanego w pewnym momencie pacjent znajdujący się w karetce zaatakował ratownika medycznego. To była karetka typu "P", z dwuosobową załogą. Kierowca zatrzymał natychmiast pojazd i udał się do przedziału medycznego karetki na pomoc koledze. To jest niedopuszczalne, aby atakować i bić ludzi którzy ich ratują. Ratownicy
złożyli na policji stosowne wyjaśnienia i zgłosili sprawę jako atak na funkcjonariusza publicznego (...)"
Czytaj więcej: bartoszyce.wm.pl