Doskonale pamięta swoją pierwszą reanimację. Był wtedy stażystą i dopiero zbierał pierwsze szlify w swoim fachu. Dziś Maciej Tylski ratownik medyczny z ponad dziesięcioletnim stażem ma spory bagaż zawodowych doświadczeń i nierzadko gorzkich przemyśleń na temat swojej pracy.
W rozmowie z Interią mówi m.in. o tym, dlaczego jego zdaniem w karetce nie powinno być miejsca dla lekarza, jak radzi sobie ze stresem i z jakimi absurdami spotyka się podczas wyjazdów ambulansem.
Oswoiłeś się ze śmiercią?
Maciej Tylski, ratownik medyczny:
- Pytasz w kontekście śmierci naszych pacjentów?
Tak, o tę śmierć pytam.
- Już tak.
Dużo czasu to zajęło?
- Myślę, że to był proces ciągły, choć nie wiem, gdzie był jego początek, gdzie koniec. Tak naprawdę dopiero twoje pytanie uświadomiło mi, że jestem już oswojony i nie robi to na mnie wrażenia. Być może łatwość, z jaką mogę o tym mówić, wynika z tego, że śmierć dotyczy osób, z którymi nie jestem związany w żaden sposób, to dla mnie obcy ludzie. Natomiast śmierć moich najbliższych wywołuje we mnie takie emocje, że trudno jest mówić o oswojeniu się z czyimś odejściu.
Więcej informacji: facet.interia.pl