Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Naszym zadaniem jest ratowanie życia i nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że ktoś nie podejmie interwencji i będzie zasłaniał się brakiem aktów prawnych - mówi wiceszef łomżyńskiego pogotowia.

Szefowie stacji pogotowia ratunkowego przyznają, że czekają na rozporządzenie ministra, ale póki co działają na starych zasadach. - Czasem tak się zdarza, że przepisy nie nadążają za rzeczywistością - dodaje dr Mikołaj Czajkowski, wiceszef łomżyńskiego pogotowia. - Ale naszym zadaniem jest ratowanie życia i nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że ktoś nie podejmie interwencji i będzie zasłaniał się brakiem aktów prawnych.
W tym samym tonie wypowiadają się szefowie wszystkich działających w województwie podlaskim stacji.

- Pracujemy tak jak do tej pory - zapewnia Artur Wilczewski, zastępca dyrektora szpitala w Sejnach. Działają na swoje ryzyko Od nowego roku obowiązuje nowelizacja ustawy o ratownictwie medycznym. Dokument ten precyzuje, że obowiązki i uprawnienia ratowników zostaną określone w specjalnym rozporządzeniu ministra. Tyle tylko, że wciąż go nie ma. Dwa dni temu interwencję w tej sprawie podjęła Fundacja Wsparcia Ratownictwa RK w Warszawie. Jej wicedyrektor Jan Stachurski, w piśmie do ministra zdrowia prosi o pilne wyjaśnienie, na jakiej zasadzie ratownicy mają podejmować interwencje, a także jakie posiadają uprawnienia. - Dziś pracują na własną odpowiedzialność i ogromnie ryzykują - zauważają działacze fundacji. - Nie ma problemu, gdy wszystko jest w porządku. Ale nie daj Boże dojdzie do jakiegoś nieszczęścia, a wtedy ratownik nie wygrzebie się z problemów.

Czytaj więcej: wspolczesna.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account