Niewybredni „żartownisie” blokują numer 112! Do Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Gdańsku wpłynęło od stycznia do września 2015 roku ponad 1,1 mln zgłoszeń. Prawie 900 tys. z nich okazało się „dowcipami”.
- W końcu ktoś kiedyś zginie, a ludzie będą narzekać, że numer alarmowy nie działa albo jest ciągle zapchany - denerwuje się jeden z pomorskich funkcjonariuszy.
- Telefony niezasadne i fałszywe zabierają czas, który ucieka osobom potrzebującym rzeczywistej pomocy - nie kryje Roman Nowak, rzecznik wojewody pomorskiego.
Czym zapychana jest linia 112?
Urzędnicy wymieniają: Pani dzwoni i pyta, gdzie są pączki, zamówiła je rano i jeszcze nie dotarły. Mężczyzna zgłasza, „że łabędź stoi koło drogi, a ma aż 2 kilometry do jeziora”. Inny zdenerwowany mówi, że dostał kebab bez mięsa, więc „poważnie i zdecydowanie prosi, aby ktoś przyjechał i zrobił z tym porządek”. Jeden z alarmujących „widzi fokę na plaży i na pewno coś jej jest, bo ma smutny wyraz twarzy”. Poirytowany starszy pan z kolei domaga się połączenia z policją, bo „zginęły mu dwa piloty do telewizora”. Alarmy w takim stylu to aż 80,64 proc. wszystkich telefonów, jakie przez pierwsze dziewięć miesięcy tego roku odbierali dyżurni Centrum Powiadania Ratunkowego w Gdańsku.
Czytaj więcej: dziennikbaltycki.pl