Ratownik vs. Lekarz...

Alina napisała:

A tak lekarz na dzień dobry stara się udowodnić że jest górą i mogło się obyć bez przyjazdu karetki&. Albo jest nie miły bo musiał w święto lub w środku nocy przyjechać&. Zauważyłam że ratownicy chętniej jadą do zdarzeń nawet jeśli jest to przysłowiowa wizyta domowa.

Tak, jak napisałaś, w każdym stadzie zdarzają się \"czarne owce\" i nie można uogólniać. W moim byłym miejscu pracy również jeździli różni lekarze, tak jak i różni ratownicy. Ale teraz zostali tacy lekarze, którzy jak najbardziej poważnie podchodzą do pacjenta, którym nie bałabym się powierzyć swojego życia i w dodatku nigdy nie słyszałam, aby narzekali na jakiś wyjazd, a poza tym również i pożartować potrafią. Na ratowników też nie mogę narzekać, bo są w porządku (ci, których znam). Ale m. in. na praktykach, czy później w pracy trafiałam i na takich (lekarzy i ratowników), którzy nie nadawali się do pracy w zespołach wyjazdowych...
Faktem jednak jest, że ratownicy powinni mieć szansę korzystać z tego, czego nauczyli się w szkole i jeździć w zespołach bez lekarza, ale niekiedy zespół z lekarzem też się przydaje.
Pozdrawiam.

Witam!
Napiszę,krótko i na temat:Zespół to zespół i KROPKA.
Jak zaczynają się kłótnie,głupie dogaduszki o przeroście ambicji czy tym podobne \"zgrzyty\" to albo zespół nie powinien ze sobą współpracować, albo ktoś w tym gronie pomylił swoje \"miejsce w szeregu\"i faktycznie ma wszystko w d****.
Ludzie pora opamiętać się!
Każdy w tym zespole jest ważny i potrzebny.
Może pora zrozumieć,że jak będziemy się na wzajem wykańczać to i tak straci na tym pacjent i MY.
Denerwuje ( powinno paść tu mocniejsze słowo zaczynające się od liter wk......)mnie sytuacja gdy ktoś wymądrza się bo wiele można sobie powiedzieć w cztery oczy bez chorej i niepotrzebnej sensacji.
Zawsze byłem zwolennikiem kompletnych \"zgranych\"zespołów ratowniczych bo przy poważniejszych przypadkach każde ręce się liczą.
Życzę Wszystkim pracy z takimi Ludżmi z jakimi ja mam zaszczyt pracować bo wtedy nasze działanie będzie skuteczne i pomimo potężnego zmęczenia dająca satysfakcję!!

Witam!
Różnica zdań zawsze może się przytrafić bo ludzie mają swoje poglądy i charaktery,ale jak wspomniałeś Piotrze zawsze można sobie te różnice wyjaśnić.
Na początku swojej pracy miałem szczęście pracować ze \"Starymi wyjadaczami pogotowiackimi\" więc jak mi czy komuś innemu uderzała do główki \"woda sodowa\" to właśnie Oni potrafili sprowadzić delikwenta na ziemię i po krzyku.
Do dzisiaj jestem im za to wdzięczny i mogę stanowczo stwierdzić, że z tymi ludźmi chętnie pracowałbym do dzisiaj!!
Pozdrawiam

Witam Cię Piotruś, przyznaje ci w zupełności racje , jeżeli chodzi o starszych kolegów z którymi pracujesz , sa to ludzie którzy przezywali inaczej swoja prace, w chwili kiedy również byli młodzi , poza tym praca ich polegała na czym innym , byli sanitariuszami i typowymi noszowymi , chłopaki praktycznie nic nie mogli przy pacjencie robić oprócz reanimacji , ci ludzie kończyli kursy sanitariuszy jak już ktoś przede mną wspomniał, teraz są szkoły Ratownictwa Medycznego i jest łatwiej pod każdym względem , czy w usprzętowieniu komfort karetek i w ogóle bez porównania. Większość z tych ludzi jest czynnymi pracownikami Medycznymi których zmusiła ustawa o Ratownictwie Medycznym i dobrze , ale z chwila kiedy przychodzi młodym wiekiem RM , chce pokazać niekiedy gdzie ,,dziadka\" powinno być miejsce , to sie myli , ponieważ przez swoje doświadczenie ten ,, dziadek\" może okazać sie lepszy od młodego świeżo upieczonego Ratownika. Uważam ,żeby młodzi posłuchali sie starszych kolegów co do wykonywanej przez nich pracy, bo w razie niepowodzenia , to po pomoc na pewno przyjdą do ,,dziadka\" , sam pracuje w pogotowiu już 32 lata i wiem jak młodzi Ratownicy przychodzą jak maja problemy z czymkolwiek , myślę również , ze powinien sie należeć nam starszym szacunek za przepracowane lata i doświadczenie . Pozdrawiam wszystkich.

Pacjent jest najważniejszy i bez względu na skład zespołu w jakim przyszło nam pracować a także prywatne animozje między członkami zespołu musimy o tym pamiętać.Ale nie to jest tematem dyskusji.Ustawa o państwowym ratownictwie medycznym dopuszcza do pracy w zespołach wyjazdowych lekarzy różnych specjalizacji(m.in.pediatrów).W rzeczywistości w zespołach specjalistycznych jeżdżą lekarze wszelakich specjalizacji,nawet tych nie ujętych w ustawie.Skutek tego jest taki,iż ratownicy tracą nerwy widząc nieudolność swoich przełożonych w zespołach wyjazdowych,gdyż ci nie dosyć,że leczą tylko noszami lub krzesełkiem,to jeszcze kiedy się coś naprawdę dzieje(reanimacja,masowy wypadek)robią więcej zamieszania niż jest z nich pożytku.Co powiecie na lekarza,który ocenia stan pacjenta w skali GLASGOW na 0(słownie:zero) ?A kto ile zarabia za dyżur czy godzinę pracy wiedzą najlepiej zainteresowani.Oczywiście są i tacy lekarze,z którymi współpraca stanowi przyjemność i okazję do szlifowania swoich umiejętności tak teoretycznych jak i praktycznych.Niestety to nieliczni,choć zdaję sobie doskonale sprawę z tego,że ratownicy także nie wszyscy są perfekcyjni...Wyrazy szacunku dla dobrych zarówno lekarzy jak i ratowników