- Szczegóły
- RatownikPL
- Kategoria: AKTUALNOŚCI PRASOWE
- Odsłony: 3815
To jednak szpital, a nie firma Falck, będzie zajmował się ratownictwem medycznym w powiecie gostyńskim. Oddział NFZ w Poznaniu uwzględnił odwołanie złożone od wyników konkursu i tym razem wybrał ofertę lecznicy. Od 1 lipca do chorych będą zatem docierały te same karetki pogotowia, co do tej pory.
Ogłoszone 30 maja wyniki konkursu na świadczenie usług w zakresie ratownictwa medycznego od 1 lipca były niekorzystne dla gostyńskiego szpitala. Okazało się, że kontrakt przypadł Falckowi. Taki stan rzeczy oznaczał dla lecznicy spore zamieszanie. Przede wszystkim chodziło o zespoły ratowników, których lecznica musiałaby zwolnić.
Po drugie, problemem byłyby ambulanse, które kupowane były właśnie z myślą o zapewnieniu taboru dla pogotowia ratunkowego. W tym celu szpital postarał się nawet o wsparcie z funduszy unijnych przyznawanych przez resort zdrowia. Dlatego zaraz po ogłoszeniu wyników konkursu, dyrektor szpitala złożył odwołanie od jego wyników.
Przyniosło to rezultat. Okazało się, że w trakcie weryfikacji wyposażenia ambulansów doszło do pomyłki. Kapnometr - urządzenie, które potwierdza prawidłowe przeprowadzenie intubacji u pacjenta, znalazło się na wyposażeniu podstawowych zespołów ratowniczych, a nie specjalistycznych. To w efekcie spowodowało obniżenie ilości punktów rankingowych przyznanych ofercie złożonej przez szpital.
Weryfikacja przeprowadzona w wyniku odwołania wykazała ten błąd, a NFZ ogłosił, że to szpitalowi w Gostyniu należy się kontrakt.
Źródło: gloswielkopolski.pl
- Szczegóły
- RatownikPL
- Kategoria: AKTUALNOŚCI PRASOWE
- Odsłony: 3138
Poważny wypadek na skrzyżowaniu ul. Estkowskiego i Garbary w Poznaniu, gdzie zderzyły się dwa tramwaje. Nadzór Ruchu MPK podaje, że rannych jest 40 osób.
Do wypadku doszło o godz. 11.40. Tramwaj linii nr 8 najechał na tramwaj linii nr 17. Oba pojazdy wypadły z torów.
Prawdopodobnie tramwaj nr 17 zatrzymał się, bo na poboczu torowiska stał mężczyzna koszący trawę. "Ósemka" wyjechała ze zakrętu i nie zauważyła stojącej w miejscu "siedemnastki".
- W przypadku tak poważnego wypadku możemy już mówić o katastrofie w ruchu lądowym - mówi podinspektor Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
- Szczegóły
- RatownikPL
- Kategoria: AKTUALNOŚCI PRASOWE
- Odsłony: 2932
"Szanuj życie! Bezpieczna praca na wysokości" - to hasło kampanii promującej bezpieczną pracę w budownictwie. Spoty będą emitowane w czterech stacjach telewizyjnych i dwóch radiowych. Koszt kampanii zamknie się w milionie złotych.
To już trzecia edycja kampanii pod nazwą "Bezpieczeństwo w pracy w budownictwie - upadki, poślizgnięcia" realizowanej przez Państwową Inspekcję Pracy (PIP) i Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Ma ona na celu zwiększenie świadomości skutków zagrożeń zawodowych w budownictwie, w szczególności związanych z pracą na wysokości.
Do 28 czerwca w 4 stacjach telewizyjnych (TVN24, TVP Info, Polsat News i Superstacja) oraz rozgłośniach radiowych Radio ZET i Radio PIN emitowane będą spoty informacyjne. Kampania prowadzona będzie również za pośrednictwem portalu wp.pl, a także prasy codziennej i branżowej.
Każdy zainteresowany pracodawca lub inwestor budowlany może przyłączyć się do kampanii eksponując na prowadzonej inwestycji plansze z hasłem kampanii: "Szanuj życie! Bezpieczna praca na wysokości".
To dość duża kampania, zrobiona dość tanim kosztem, bo miliona złotych. Część pieniędzy daje ZUS" powiedziała Anna Tomczyk, Główny Inspektor Pracy.
- Szczegóły
- RatownikPL
- Kategoria: AKTUALNOŚCI PRASOWE
- Odsłony: 2922
Ponad dwieście osób straci pracę w białostockim Szpitalu Wojewódzkim. Szpital ma sto milionów długu i dlatego jedną z dróg ratunku dla placówki jest ograniczenie wydatków na pensje.
W tej chwili w szpitalu wojewódzkim w Białymstoku pracuje ponad tysiąc trzysta osób. Są to: pielęgniarki, lekarze, personel pomocniczy i administracja. Pensje pracowników to prawie
osiemdziesiąt procent kwoty jaką szpital dostaje na leczenie chorych.
Dyrekcja szpitala przedstawiła związkowcom plan zwolnień. Z pracy ze szpitala ma odejść trzydziestu jeden lekarzy, 54 osoby z pomocniczego personelu medycznego,76 pielęgniarek, położnych i ratowników medycznych i 54 z administracji i obsługi.
Jak powiedział dla TVP3 Białystok, dr Henryk Grzesiak z NSZZ Solidarność Szpitala Wojewódzkiego w Białymstoku - Będziemy jeszcze negocjować, możliwe, że uda się część osób obronić, iż ta liczba będzie mniejsza, szczególnie w grupie lekarzy. Na dzisiaj to niewiadoma.
Prawdopodobnie 28 czerwca ma być gotowa lista zwalnianych osób. Zwolnienia grupowe z odprawami ro0zpoczną się już w lipcu, a skończą w listopadzie.
Źródło: bialystok.naszemiasto.pl
- Szczegóły
- RatownikPL
- Kategoria: AKTUALNOŚCI PRASOWE
- Odsłony: 5718
Powinniśmy mieć przynajmniej 69 lekarzy ze specjalnością medycyny ratunkowej, a mamy... 16! Młodzi nie chcą pracować w pogotowiach. Dlatego musimy pogodzić się z myślą, że wzywając karetkę nie zawsze przyjedzie w niej lekarz.
Pracownicy wojewody skontrolowali zespoły ratownictwa medycznego w Lubuskiem. Największym problemem okazał się brak kadry medycznej. - Zdarza się, że karetki specjalistyczne jeżdżą bez lekarzy - mówi wicewojewoda Jan Świrepo, który spotkał się z przedstawicielami szpitali i stacji pogotowia. Konsultant wojewódzki z zakresu medycyny ratunkowej i szef pogotowia w Gorzowie Andrzej Szmit potwierdza: - Mamy niewystarczającą liczbę lekarzy tzw. systemu, czyli specjalistów w dziedzinie, którą uprawiają i dodatkowo specjalistów medycyny ratunkowej.
Ustawa z 2006 roku zakłada, że w karetkach specjalistycznych powinny jeździć trzy osoby, w tym jeden lekarz, a w karetce podstawowej - dwie osoby, wśród nich może być lekarz. Ale chętnych do pracy brakuje. - Ratujemy się zatrudnianiem np. chirurgów. Mamy tylko jednego specjalistę medycyny ratunkowej - mówi Barbara Król, dyrektorka Pogotowia Ratunkowego w Zielonej Górze.
Pediatra z Gorzowa Piotr Pytlak w pogotowiu pracuje od 1989 roku. Jest w trakcie specjalizacji z medycyny ratunkowej. Dlaczego lekarze nie chcą jeździć w karetkach? - Bo to bardzo ciężka praca i słabo opłacana, choć satysfakcja jest duża - mówi wprost. I dodaje, że mają pacjentów specyficznego rodzaju - często to pijani menele, więc ataki agresji są na porządku dziennym. Poszturchiwania, wyzwiska, rękoczyny. - Stąd w karetkach bardzo mało jest kobiet - dodaje P. Pytlak.
- Jeśli chirurg na kontrakcie zarabia w szpitalu 60 zł za godzinę - w bezpiecznym otoczeniu, sterylny, gdzie zawsze może liczyć na konsultacje i pomoc innych lekarzy - to czy przyjdzie do pracy w pogotowiu za te same pieniądze? Gdzie jest zdany na siebie, musi umieć sobie poradzić z krwawieniem z tętnicy, otwartą klatką piersiową, w słońcu i w deszczu, często pracując nocą gdzieś w terenie? Otóż brakuje takich. A tym, którzy są mogę zaproponować maksymalnie 60 zł za godzinę, bo na więcej mnie nie stać - tłumaczy Szmit.