Kilkanaście procent zgłoszeń, które otrzymuje Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach okazuje się nieuzasadnionymi, a niektórzy pacjenci ciągle traktują karetkę jak przychodnię na kółkach. Dlatego właśnie startuje jutro kampania, która ma uświadomić społeczeństwu w jakich sytuacjach przyjazd karetki jest konieczny. W akcję włączył się także "Dziennik Zachodni".
Pogotowie powinniśmy wzywać w sytuacjach, które najlepiej opisują dwa słowa. -Są to stany nagłe i ostre - mówił dzisiaj na konferencji prasowej Artur Borowicz, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. -Tak, pogotowie ratuje w stanach nagłych, ale nie leczymy. Od tego jest lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, poradnie specjalistyczne i szpitale - podkreślał dyrektor WPR.
780 tys. zgłoszeń telefonicznych, z czego karetka wyjeżdża ok. 200 tys. razy. Jednak ciągle zdarza się, że pacjenci wzywają zespół ratownictwa medycznego w sytuacjach nieuzasadnionych. W ciągu roku jest to kilkanaście procent takich wyjazdów. - My nie wypisujemy już recept, ani nie wystawiamy druków L4 - zaznaczał Artur Borowicz. Dyrektor WPR w Katowicach przypomniał także, że prawidłowe wezwanie karetki powinno rozpocząć się od wskazania adresu, albo miejsca. -Po tym dopiero powinniśmy przedstawić się, opisać krótko co się dzieje i słuchać dyspozytora. Dyspozytor jest przeszkolony i wie jak przeprowadzić dalej rozmowę - mówi Artur Borowicz.
Czytaj więcej: dziennikzachodni.pl
Komentarze