Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Jak informuje dziennikzachodni.pl, największe w Polsce centrum powiadamiania ratunkowego w Katowicach nie ruszy w pełni, jak zakładano wcześniej, 20 listopada. Powodem jest zbyt mała na razie liczba operatorów spełniających stawiane im wysokie wymagania.

Według wcześniejszych zapowiedzi Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Katowicach, od pewnego czasu stopniowo rozszerzające terytorialnie swoją działalność, miało zacząć obsługiwać całe, zamieszkane przez 4,6 mln ludzi, woj. śląskie 20 listopada.

Jak poinformowała we wtorek rzeczniczka wojewody śląskiego Marta Malik, tak się nie stanie. Zapewniła, że zgodnie z rządowymi planami do końca 2013 r.
Centrum obejmie całe województwo – być może początkowo z jeszcze niepełną obsadą kadrową.

W tamtejszym centrum docelowo ma pracować ponad 90 operatorów; na jednej dwunastogodzinnej zmianie – 20. Ta liczba zapewnić ma odpowiednio krótki czas oczekiwania na połączenie. Według wtorkowej informacji Malik obecnie pracuje tam 57 operatorów, 30 zdało już niezbędne egzaminy, 19 ma do nich przystąpić jeszcze w tym tygodniu, a 16 kolejnych osób czeka na swoją kolej.
- Liczymy na to, że ci egzaminatorzy zdadzą egzamin, a także że przez sito przejdą kolejne osoby - wskazała Malik. Dodała, że nabór trwa już od wielu miesięcy i praktycznie codziennie przesłuchiwani są nowi kandydaci. Konieczna jest wysoka jakość ich pracy, dlatego m.in. po pierwszej selekcji oczekują na egzamin teoretyczny i praktyczny w jedynym ośrodku w kraju w Poznaniu.

Problemem okazują się m.in. umiejętności językowe, ale też np. predyspozycje psychologiczne. Kandydaci poddawani są złożonym testom pod tym kątem. Operatorzy powinni w możliwie krótkim czasie weryfikować, czy dzwoniący podają prawdziwe dane, czy np. robią sobie głupi żart. Centrum ma działać bowiem m.in. jako filtr odsiewający nieprawdziwe zgłoszenia, by angażowane już do bezpośredniej pomocy służby mogły koncentrować się tylko na własnych zadaniach.

Zgłoszeń fałszywych jest bardzo dużo: to przypadkowe telefony, bo ktoś nie zablokował noszonej w kieszeni czy torebce komórki, czasem dzwonią dzieci, osoby pijane czy poszukujące taksówki. Najtrudniejsze są połączenia od osób chorych psychicznie – operatorzy muszą ocenić, czy faktycznie potrzebna jest pomoc medyczna. Z dotychczasowej praktyki działania centrum wynika, że połączenia głuche lub fałszywe stanowią 60-80 proc. wszystkich.

Operatorzy centrum powinni mieć co najmniej średnie wykształcenie i znać jęz. angielski; pożądany jest także inny język obcy, np. czeski, niemiecki, włoski czy francuski.

Wdrażaniu systemu powiadamiania ratunkowego, opartego na jednym centrum operacyjnym dla całego regionu, towarzyszą wątpliwości niektórych samorządów. Mają je m.in. władze Gliwic, gdzie od prawie 10 lat działa Centrum Ratownictwa Gliwice - odbierające wszystkie zgłoszenia o niebezpiecznych zdarzeniach z terenu miasta oraz tamtejszego powiatu.

Czytaj więcej: dziennikzachodni.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account