Ofiary miały różne obrażenia. Niektórym trzeba było nawet amputować kończynę. Oczywiście nikt nie stracił nogi. Jak tłumaczą organizatorzy, do takich ról angażuje się kogoś bez nogi i przyczepia mu się sztuczną, którą będzie można amputować. Ratownicy mieli także do czynienia z osobami nieletnimi, a także nietrzeźwymi.
Marcin Kowalski, organizator imprezy: - Ofiary to pozoranci, porozrzucani po całym budynku. Zadanie jest trudne, bo obiekt jest duży, a ratownicy niezgrani. Ważna jest umiejętność dogadania się. piątkową noc przy ul. Kasprowicza odbyły się manewry, które miały przygotować ratowników medycznych do niedzielnych mistrzostw. Bardzo realistyczne. Ekipy z całej Polski zamieniły się w jedną drużynę ratunkową i wspólnie musiały uratować aż 30 ofiar.
Kowalski: - Często dyskutuje się o tym, czy w ratownictwie można oceniać. Ale w tym wypadku to uzasadnione, bo ratownicy, oprócz zmagań, po prostu cały czas się uczą.
Na niedzielę zaplanowano punktowane zadania, w ramach których grupy zmierzą się o tytuł najlepszej w Polsce. Będą m.in. musiały poradzić sobie z pomocą ofiarom wypadków.
Źródło: wroclaw.gazeta.pl