Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Nie mogliśmy pomóc pacjentce na SOR, musiała pilnie trafić do szpitala w Nowej Soli. Jej stan był tak ciężki, że sam transport był bardzo ryzykowny. Chcieliśmy uniknąć przeciążeń, które występują przy gwałtownym hamowaniu.

Kierowcy często zauważają ambulans w ostatniej chwili i gwałtownie hamują, zajeżdżając mu drogę. Dlatego zadzwoniłem na policję z prośbą o pilotaż naszego przejazdu - mówi Robert Górski, lekarz i radny Zielona Razem.

Ta sytuacja wydarzyła się w czwartek 10 listopada. Na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Zielonej Górze trafiła kobieta w bardzo ciężkim, zagrażającym życiu stanie. - Nie byliśmy w stanie pomóc jej na miejscu. Potrzebna była interwencja lekarzy ze szpitala w Nowej Soli.

Problem w tym, że sam transport był w tym przypadku bardzo ryzykowny - opowiada Robert Górski, lekarz SOR, który w tym dniu miał dyżur. Musiał działać błyskawicznie, liczyły się sekundy. Nie zwlekał, o pomoc poprosił policję. Chodziło o to, by karetkę eskortował radiowóz i torował jej drogę. Mundurowi przyjechali pod SOR w ciągu dwóch minut.

- Ruszyliśmy w kierunku Nowej Soli. Na trasie S3 do eskorty dołączyły kolejne dwa radiowozy. Obyło się bez żadnych kłopotów, mogliśmy swobodnie przejechać. Na miejscu pomogli nam jeszcze policjanci z nowosolskiej komendy, którzy zablokowali wszystkie ronda i skrzyżowania między zjazdem z S3 a szpitalem - opowiada Górski.

Czytaj więcej: zielonagora.wyborcza.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Komentarze  

sheep
0 #1 sheep 2016-11-16 09:03
...o, czyli jak chcą to potrafią ludziom służyć :lol:
Zgłoś administratorowi

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account