Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Zamiast na fantomach studenci ratownictwa uczyli się dożylnych wkłuć na sobie - informuje Gazetalubuska.pl. - To co najmniej dyskusyjne - stwierdzili kontrolerzy.

Polska Komisja Akredytacyjna (PKA) powołana została do oceny jakości pracy uczelni wyższych. Przedstawiciele tej instytucji odwiedzili również Wyższą Szkołę Zawodową w Kostrzynie. "Prześwietlili” ratownictwo medyczne. Ten uruchomiony kilka lat temu kierunek miał przyciągnąć do uczelni nowych studentów. I tak było. Okazało się jednak, że PKA ma do tego kierunku dużo zastrzeżeń.

Brakuje praktyki
Raport z wizytacji w Kostrzynie ma 32 strony. Zdaniem komisji przyszli ratownicy mają za mało zajęć praktycznych. "W programie studiów nie ma zajęć praktycznych przy łóżku chorego na oddziałach: chirurgii, pediatrii, interny, intensywnej opieki medycznej, szpitalnego oddziału ratunkowego – wiedza ta jest przekazywana jedynie w formie zajęć teoretycznych” - czytamy w raporcie. Zdaniem komisji w Wyższej Szkole Zawodowej brakuje odpowiedniej kadry. Kontrolerzy zwracają uwagę m.in. na fakt, że zajęcia z ratownictwa medycznego prowadzone są przez chirurga, a nie specjalistę w dziedzinie medycyny ratunkowej. Dodajmy: chirurgiem jest burmistrz Andrzej Kunt, wykładowca tej uczelni.

Studenci sobie nie radzą
Co więcej, członkowie komisji sprawdzili wśród studentów pierwszego i trzeciego roku, czy potrafią prowadzić resuscytację krążeniowo-oddechową (RKO). "Ocena ogólna niedostateczna. Studenci niezależnie od roku studiów nie potrafią wykonać prawidłowo samodzielnie RKO jednoosobowo!” - czytamy w raporcie.

Więcej: gazetalubuska.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account