Krakowska prokuratura po doniesieniu posła Arkadiusza Mularczyka (Solidarna Polska) sprawdza, czy działający w pełni od końca 2012 r. nowy, centralny system ratownictwa medycznego w Małopolsce nie naraża życia i zdrowia chorych, którzy wzywają pogotowie - informuje "Rzeczpospolita". W tym odpowiedzialność małopolskich polityków i urzędników, którzy go wdrożyli, m.in. wojewodę małopolskiego Jerzego Millera, który odpowiada za ratownictwo medyczne w regionie.
Jak dowiedziała się "Rz", prokuratura przeanalizowała tysiące wyjazdów karetek małopolskiego pogotowia i ustaliła, że kilkaset z nich przekroczyło maksymalny dopuszczalny czas dojazdu do chorego lub wypadku. – Teraz każdy przypadek jest analizowany pod kątem ewentualnego zagrożenia życia lub zdrowia pacjenta, a jeśli tak, odpowiedzialności osób, które się mogły do tego przyczynić. Sprawdzamy, czy opóźnienia wiążą się z nowym systemem ratownictwa – mówi prok. Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Od początku system szwankował – dyspozytorzy mylili nazwy miejscowości lub wzywali karetkę, by w połowie drogi ją odwołać. Zmorą dyspozytorów i kierowców karetek, które wysyłano w nieznane dotychczas im rejony, były niedokładne mapy elektroniczne lub niedziałający w terenach górskich nawigacji satelitarnych GPS (wątek sprzętu, w tym zakupu grzejących się i pękających laptopów do karetek przez urząd wojewódzki także bada prokuratura).
Źródło: nagle.mp.pl
Komentarze
- Centralny System ratownictwa nie działa, - to po pierwsze.
- nie działa system namierzania wzywającego- to po drugie
- po za tym, nic nie działa.
Liczy się tylko kasa z kontraktów która wpływa do kasy Zakładów Ochrony zdrowia, która znika w "tajemniczych" okolicznościach .