Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

W centrum Zakopanego zostaną ustawione przenośne defibrylatory. Urządzenia mają być ogólnodostępne i zabezpieczać życie tysięcy turystów, którzy w sezonie letnim przebywają w naszym mieście.  - Myślę, że zakupimy trzy, cztery takie urządzenia. Są potrzebne - zapowiada Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego.

Do tej pory defibrylatory posiadały jednie szpitale i karetki pogotowia, a także Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe oraz zakopiańska straż miejska. - Mamy takie urządzenie na dyżurce w Urzędzie Miasta przy ul. Kościuszki. Każdy ze strażników jest przeszkolony do jego obsługi - mówi Wiesław Lenard, rzecznik prasowy zakopiańskich strażników. - Jednak urząd leży z dala od miejsc, gdzie kręcą się tysiące turystów. Defibrylatory powinny być też w samym centrum.

Dlatego Marek Donatowicz, radny miejski i dyrektor miejscowego liceum ogólnokształcącego, wyszedł z propozycją, by miasto zakupiło takie urządzenie i zainstalowało je w okolicach Krupówek.
- Biorąc pod uwagę liczbę ludzi, jaka do nas przyjeżdża w sezonie, uważam że powinniśmy o to zadbać.
Na dodatek klimat w Zakopanem jest nieco inny niż w pozostałych rejonach kraju. Nagłe zmiany temperatury i ciśnienia mogą odbijać się na zdrowiu - mówi Donatowicz. - Samo urządzenie to nie jest szokujący wydatek. Przenośmy defibrylator kosztuje od 10 do 25 tys. zł.

To, że turystom na Krupówkach często przydarzają się problemy zdrowotne, potwierdza Dariusz Galica, który w zeszłe wakacje pracował przez całe dwa miesiące przy letniej redakcji "Gazety Krakowskiej". - Przed rokiem miałem taki przypadek, że nagle w tłumie ludzi przewrócił się mężczyzna. Nie wiadomo, co mu było. Dobrze, że wtedy szybko przyjechała karetka - mówi Galica.

Pomysł popiera także środowisko medyków. Regina Tokarz, dyrektorka zakopiańskiego szpitala powiatowego, dodaje, że defibrylatory są już normą na Zachodzie i coraz częściej pojawiają się w Polsce. - Widać je w miejscach, gdzie przebywa dużo ludzi. Są na dworcach, lotniskach czy w centrach handlowych. Na Krupówkach też powinny być. I to nie jeden, a co najmniej trzy: na dole, w górze Krupówek i gdzieś w okolicach poczty - dodaje dyrektor Tokarz. Pani dyrektor pomysł tak się spodobał, że zadeklarowała, iż jeśli miasto nie znajdzie pieniędzy, to szpital zakupi takie urządzenia.

Donatowicz zaproponował, by jeden z defibrylatotów znalazł miejsce w rejonie domu handlowego Granit. Jest tam monitoring miejski, a do tego ogólnodostępna budka telefoniczna. Władze miasta pochwyciły pomysł radnego. - Zdrowie jest najważniejsze. Dlatego uznaliśmy, że ten pomysł jest dobry. Zamierzamy wyposażyć miasto w defibrylatory, ale nie jeden, bo to za mało. Co najmniej trzy, cztery - zapowiada wiceburmistrz Wojciech Solik.

Okazuje się, że o ile z defibrylatorami w mieście nie jest najlepiej, o tyle całkiem dobrze sytuacja wygląda w górach. Taki sprzęt posiadają ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowie Ratunkowego. - My mamy defibrylator w każdym schronisku górskim, gdzie pełnimy dyżury - mówi Tomasz Wojciechowski, ratownik dyżurny TOPR. - Dotyczy to także naszej dyżurki w Kuźnicach i górnej stacji kolejki na Kasprowy Wierch.

Ponadto defibrylatory znajdują się także przy wyciągach narciarskich, które zimą zabezpieczają ratownicy górscy.

To nic trudnego


Przenośne defibrylatory są bardzo łatwe w obsłudze. Nie wymagają specjalnego przeszkolenia. - To urządzenie, którym my dysponujemy, tak naprawdę prowadzi człowieka za rękę. Wydaje komunikaty głosowe, jak należy postępować krok po kroku. Strażnicy miejscy są przeszkoleni z obsługi defibrylatora, jednak jestem przekonany, że może go obsługiwać każdy, kto tylko wie, do czego takie urządzenie służby - twierdzi Wiesław Lenard, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Zakopanem.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account