Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Nie czują się bohaterami, choć śmiało można ich tak nazywać. Przez kwadrans Jakub Kuszczak i Krzysztof Kuśmirczak prowadzili akcję reanimacyjną dając "drugie życie" nieznajomemu mężczyźnie.

Poniedziałek, godz. 21, boisko w Kacwinie. Na jedną bramkę gra grupa młodych chłopców, drugą oblega starsza drużyna. Niespodziewanie pod koniec "amatorskiego meczu" jeden z grających 42 letni mieszkaniec powiatu limanowskiego słabnie, jego serce przestaje bić. Na placu robi się zbiegowisko. W grupie gapiów znajduje się 17-letni Kuba z Kacwina, jest także starszy od niego Krzysztof z Gliwic. - Ktoś zaczął robić akcję reanimacyjną, ale źle ją prowadził. Wiedziałem jak  reagować, bo robiłem certyfikat ze szkoły na nurka gdzie tego się uczyliśmy- wspomina Kuba. Chłopakowi zrobiono miejsce, by mógł swobodnie masować serce. Marek spontanicznie zaczął robić wdechy. - Liczyło się w tej chwili dotlenienie mózgu tego mężczyzny- opowiada.-  Nigdy nie przypuszczałem, że wykorzystam umiejętność, którą zdobyłem podczas kursu agenta ochrony. Gdy robiliśmy go z kolegami oczywiście nabijaliśmy się z tego.

Po kilku minutach mężczyzna odzyskał przytomność. Kuba z Markiem ułożył go prawidłowo na boku. Chory jednak ponownie przestał oddychać. Tętno na szyi zanikło. - Znów zaczęliśmy robić akcję reanimacyjną. To wszystko trwało jakieś 15 minut, po tym czasie przyjechała pierwsza karetka pogotowia chyba ze Sromowiec, potem była druga - wspomina Kuba.

42- latek z zawałem najpierw trafił do szpitala w Nowym Targu, potem przewieziono go do Krakowa. Tam lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Po wybudzeniu, odzyskał przytomność. Jego syn tuż po wizycie w szpitalu i rozmowie z ojcem złożył niosącym pomoc podziękowania od uratowanego za podarowanie drugiego życie.- To ogromna radość, że ten mężczyzna z tego wyszedł i czuje się dobrze- mówi Kuba, który marzy o zawodzie zawodzie zawodowego strażaka, choć po poniedziałkowej akcji na boisku w Kacwinie waha się także nad ratownictwem medycznym.

Zarówno Kuba jak i Marek mówią, że nie czują się bohaterami i proszą by ich tak nie nazywać. - To jak prowadzić akcję reanimacyjną powinno się wpajać od młodego nawet dzieciom, bo jak się okazuje nigdy nie wiadomo kiedy ta  umiejętność się przypadać. Dziś ja ratuję życie, a jutro nie daj Boże ktoś mnie...- kwituje Marek.

Źródło: tygodnikpodhalanski.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Komentarze  

marcin1975rm
-2 #1 marcin1975rm 2012-08-07 10:58
Dobrze :-)
Zgłoś administratorowi
blondi1602
+1 #2 blondi1602 2012-08-08 20:52
Brawo chłopaki !! :) Tak trzymać :D
Zgłoś administratorowi

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account