Na przystanku tramwajowym koło dworca PKS zasłabł człowiek. Karetka - by nie blokować drogi - wjechała na tory. I nie mogła z nich wyjechać. A tramwaje stały ...
Koło 12. 40 pogotowie ratunkowe dostało zgłoszenie, że na przystanku na Towarowej, na wysokości dworca PKS zasłabł mężczyzna "upojony alkoholem". Dyspozytor wysłał na miejsce karetkę. Kierowca - by nie blokować drogi - wjechała na zabetonowaną część torowiska.
Karetka miała stać na torowisku kilka minut. Ale kiedy ratownicy zajmowali się pacjentem na przystanek nadjechała "12". Motornicza chciała wysadzić pasażerów i stanęła tuż za ambulansem, a za nią ustawiły się kolejne tramwaje: 9, 16... - Nie możemy się ani cofnąć, ani jechać do przodu, bo betonowy podest się kończy. Jak pojedziemy dalej w torowisko, to zgubimy miskę olejową albo zawieszenie - relacjonował w południe naszemu fotoreporterowi kierowca karetki.
Na pomoc o 12. 48 na miejsce wyjechał nadzór ruchu. Bo w jego asyście motorniczy może cofnąć tramwaj.
Karetka stała w potrzasku ponad 20 minut.Co z pacjentem? - Czuje się dobrze. Na szczęście to nie był zawał serca - mówi dyrektor pogotowia Witold Draber.
Źródło: poznan.gazeta.pl