Szef Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Robert Gałązkowski pozytywnie ocenił akcję ratunkową prowadzoną na miejscu katastrofy kolejowej, do której doszło w sobotę (3 marca) w okolicach Zawiercia.
Dodał, że w województwie śląskim, na stosunkowo niewielkim obszarze, do dyspozycji pozostaje duża liczba karetek, jednostek straży pożarnej, policjantów. Podkreślił, że znajduje się tam także wiele szpitali.
- Ułatwiło to prowadzenie akcji ratunkowej. Teraz konieczna jest dokładna analiza jej przebiegu - powiedział Robert Gałązkowski.
Ranni w katastrofie kolejowej w Szczekocinach k. Zawiercia znajdują się w 15 szpitalach na terenie trzech województw: śląskiego, małopolskiego i świętokrzyskiego.
Jak poinformował Radosław Lendor, rzecznik prasowy komendanta powiatowego Państowej Straży Pożarnej w Zawierciu, w niedzielę (4 marca) po południu odnaleziono 15 i 16 ofiarę katastrofy. Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego przy wojewodzie śląskim potwierdziło tę informację.
Według Lendora ratownicy nie mogą wykluczyć wydobycia kolejnych ofiar śmiertelnych po przeszukaniu kolejnych niedostępnych miejsc.
Do katastrofy doszło w sobotę o godz. 20.57 na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa. W okolicach miejscowości Szczekociny koło Zawiercia zderzyły się czołowo pociągi: TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na niewłaściwy tor, po którym z naprzeciwka poruszał się pociąg Przemyśl-Warszawa. Oba składy miały razem 11 wagonów.
Źródło: rynekzdrowia.pl