Podczas głośnego procesu oskarżony znany leszczyński lekarz mówił, że funkcjonariusze policji nieumiejętnie udzielili pomocy ofierze wypadku samochodowego.
Postanowiliśmy więc sprawdzić, czy w naszym regionie policjanci faktycznie umieją zrobić sztuczne oddychanie i masaż serca. Bo często to właśnie oni są pierwsi na miejscu zdarzenia, a podczas patroli napotykają na wiele sytuacji niosących zagrożenie życia i zdrowia. Wiemy, że w ostatnim czasie przynajmniej trzy razy uratowali życie mieszkańcom naszego regionu.
Zawał na ulicy
Kilka tygodni temu dwaj policjanci z leszczyńskiej drogówki patrolowali miasto. Na chodniku przy jednej z ulic zauważyli leżącą kobietę. Natychmiast zainteresowali się jej losem. Okazało się, że kobieta nie oddycha. Dopiero później, od lekarza, dowiedzieli się, że u leszczynianki doszło do zatrzymania krążenia.
– Podjęli akcję reanimacyjną i prowadzili ją aż do przyjazdu karetki pogotowia. Przywrócili jej oddech i tętno. Kobieta w ciężkim stanie została przewieziona na oddział anestezjologii i intensywnej terapii – relacjonuje kom. Lucyna Bilińska, zastępca naczelnika wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Lesznie.
Jak ustaliliśmy, kobieta uratowana przez policjantów żyje i nadal przebywa w szpitalu. Ta sytuacja udowodniła, że wszyscy funkcjonariusze policji powinni ukończyć szkolenie z pierwszej pomocy medycznej.
– Zgodnie z nowymi przepisami wszyscy policjanci, z racji wykonywanego zawodu, powinni zostać przeszkoleni w tym zakresie – informuje podinsp. Michał Dominowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. – Właśnie w ramach unijnego projektu organizujemy takie szkolenia. Są bezpłatne dla funkcjonariuszy i nie mieliśmy problemu z naborem. Mam nadzieję, że w przyszłych latach uda nam się kontynuować projekt.
Pierwszy na miejscu wypadku
Pierwszeństwo do udziału w szkoleniach mają funkcjonariusze drogówki, którzy na co dzień pracują przy wypadkach komunikacyjnych. W naszym regionie zdecydowana większość pracowników tego wydziału ma już stosowne certyfikaty.
W Lesznie, spośród 22 policjantów drogówki, osiemnastu ma ukończone szkolenie z pierwszej pomocy. W powiecie gostyńskim dwóch spośród dziesięciu funkcjonariuszy ma uprawnienia ratownika medycznego. Oznacza to, że mają wysokie kwalifikacje i w nagłych sytuacjach mogliby wspomagać zespół karetki pogotowia.
– Trzech funkcjonariuszy weźmie niebawem udział w szkoleniu współfinansowanym przez Unię Europejską – zapowiada nadkom. Paweł Rutkiewicz, naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu. – Takie umiejętności są niezwykle ważne w naszej pracy. Praktyka jest taka: na miejscu wypadku najpierw zajmujemy się rannymi i poszkodowanymi, a dopiero potem podejmujemy pozostałe czynności.
Radiowozy z apteczką
Niezależnie od tego, czy wszyscy policjanci mają szkolenie z pierwszej pomocy, w każdym radiowozie znajduje się apteczka.
– Na jej wyposażeniu jest między innymi kołnierz ortopedyczny, folia termiczna, maseczka do wykonywania sztucznego oddychania, opatrunki – wymienia podinsp. Leszek Ruszkowski, naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Rawiczu.
W rawickiej komendzie jeden z policjantów ma uprawnienia ratownika medycznego, inny z kolei jest ratownikiem wodnym. Gdy jest taka potrzeba, ich umiejętności są wykorzystywane w akcji.
Pierwszą pomoc powinni też znać funkcjonariusze pracujący w wydziale prewencji. Często interweniują podczas domowych awantur, nieporozumień towarzyskich, na imprezach masowych. Zgodnie z nowymi przepisami, policjanci co trzy lata będą musieli odnawiać swoją wiedzę i zdawać egzamin. Praktyka jednak pokazuje, że na co dzień i tak potrafią ratować życie.
– Niedawno przed bankiem w Górze zasłabł mężczyzna. Policjanci stawili się tam jako pierwsi i zaczęli reanimację. Akcje prowadzili do przyjazdu karetki. Wiem, że ten człowiek przeżył – relacjonuje asp. Jacek Gościniak, p.o. kierownika ogniwa ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Górze.
Rok temu do ogólnopolskich mediów dotarła informacja, że kobieta z gminy Wąsosz, przerażona złym stanem zdrowia synka, w pierwszym odruchu zadzwoniła na policję. Szczęśliwym trafem na dyżurce był ówczesny szef drogówki Józef Kubicki, który jest ratownikiem. Przez telefon udzielał wskazówek, jak pomóc dziecku, a jednocześnie oficer dyżurny wezwał karetkę. Chłopca udało się uratować.
(maks)
Źródło: panorama.media.pl
Komentarze
Może się czepiam o terminologię - ale dla laika to dość istotne w odbiorze.