Kierowca karetki dostał mandat od strażników miejskich z Karlina za przekroczenie prędkości. - Gnałem na sygnale do Szczecina z pacjentką na operację - tłumaczy Zenon Klupczyński z Koszalina.
Zenon Klupczyński jest pracownikiem koszalińskiej firmy Trans-San, która świadczy usługi transportu sanitarnego, a jej karetki są zaliczane do pojazdów uprzywilejowanych. Feralnego dnia nasz Czytelnik siedział za kierownicą jednego z ambulansów i spieszył się do Szczecina. Miał bowiem zawieźć kobietę z urazem ręki do Kliniki Chirurgii. - W Koziej Górze koło Karlina błysnął fotoradar - opowiada Zenon Klupczyńki. - Na liczniku miałem akurat 136 km/h przy ograniczeniu do 50km/h. Wiem, to dużo, ale sytuacja była krytyczna. Nie jechałem na wycieczkę, tylko spieszyłem się z chorą do szpitala. Jechałem na sygnale. Prawo stanowi, że w uzasadnionych sytuacjach pojazdy uprzywilejowane mogą łamać przepisy, byleby nie stwarzać zagrożenia w ruchu drogowym, bo wtedy - jak coś się stanie - to kierowca ponosi odpowiedzialność.
Pan Zenon był przekonany, że żadnej afery w związku z przygodą w Koziej Górze nie będzie. - Zawsze jest tak, że gdy złapie nas fotoradar, to wystarczy, że dostarczymy dokumenty potwierdzające konieczność wyjazdu i po temacie - dodaje. Tym razem było inaczej.
Uparł się, że na zdjęciu z fotoradaru nie widać błysku "koguta" na dachu ambulansu, a więc jego zdaniem nie jechałem na sygnale. A skoro tak, to nie korzystałem z praw pojazdu uprzywilejowanego i za przekroczenie dozwolonej prędkości mam zapłacić. Nawet nie wziął pod uwagę faktu, że mogło być tak, że fotoradar nie uchwycił akurat błysku "koguta" w aucie. Co więcej, nie wziął pod uwagę dokumentów uzasadniających wyjazd.
Komendant SM w Karlinie Andrzej Kościański broni swoich racji. - Ten pan nie jechał pojazdem z włączonym sygnałami świetlnymi. Gdyby tak było, to na naszym kolorowym zdjęciu byłoby widać poblask. I to bez względu na to, czy światło akurat błysnęło, czy nie - twierdzi komendant. - Dlatego ukaranie mandatem jest zasadne. Nie jestem złośliwy. Musimy dbać o bezpieczeństwo.
A jak inne straże podchodzą do podobnych spraw? - My też mamy fotoradar robiący zdjęcia w kolorze - mówi Krzysztof Płachta, komendant Straży Gminnej w Będzinie. - I faktycznie może tak być, że fotoradar nie uchwyci tego momentu, gdy lampa pojazdu błyska. Wtedy występujemy z pytaniem o uzasadnienie wyjazdu. Gdy się okazuje, że był to tzw. stan wyższej konieczności, to nie ma dyskusji.
Nasz Czytelnik nie zamierza odpuszczać i płacić mandatu karlińskiej straży. Oczekuje, że sprawa znajdzie w końcu swój finał w sądzie i zostanie rozstrzygnięta po jego myśli. - Bo to jakiś absurd i ten mandat naprawdę mi się nie należy - dodaje Zenon Klupczyński.
Komentarze
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Jak kierowca jeździ karetką 25 lat, to zapewne ma już między 45 a 55 lat, a wtedy powinien wziąć pod uwagę również to , ze i on nie jest wieczny , i w każdej chwili może doznać , udaru, zawału, zatrzymania akcji serca, bądź innych jednostek uniemożliwiając ych mu kierowanie ambulansem w danym momencie, i wtedy jadąc z taka prędkością może nie tylko zabić pacjenta, ale również kolegów z zespołu.
Marcin1975m nie jest problemem jazda z zawrotną prędkością, jeżeli przeczytasz uważnie to co ja pisałem to zobaczysz o jakim problemie ja pisze a jaki problem ma ze zrozumieniem tego ww61. Jeśli warunki na to pozwalają to gnaj 160 byle byś dotarł do celu.Pomocy udzieli ŻYWY Ratownik.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam równie serdecznie
Cieszę się, że wypracowaliście consensus