Nie dość, że jeżdżą do pijanych leżących na ulicach, to dodatkowo są narażeni na ich agresję. Czasami dochodzi do groźnych sytuacji. Wczoraj pijany mężczyzna pobił lekarkę z pogotowia ratunkowego.
-Zostaw mnie ty k…, zaje… cię, wy sk… je…. – tego typu słowa lekarze i ratownicy medyczni wysłuchiwać muszą praktycznie każdego dnia. Oprócz wyzwisk dochodzą również rękoczyny, szarpanie, popychanie czy nawet opluwanie. Wszystko to od osób, którym przyjechali pomagać a niekiedy ratować życie.
Załogi karetek najczęściej muszą bronić się same przed agresywnymi pacjentami. Czasami, gdy ratownicy jadą pod adres, gdzie wcześniej doświadczyli już tego typu zachowania i wiedzą, że tym razem może być podobnie, proszą o asystę funkcjonariuszy policji. Zdarza się również, że już dyspozytorzy, którzy przyjmują zgłoszenia, ostrzegają przed awanturnikami. Oni sami także często wysłuchują przez telefon obelg i wyzwisk. Gdy wysyłają do takiej osoby karetkę wiadomo, że mogą być problemy.
Ratownicy rzadko zgłaszają przypadki agresji, głównie dlatego, że o ile nie dojdzie do uszkodzenia ciała, sprawcom praktycznie nic nie grozi.
Czytaj więcej: lublin112.pl
Komentarze