Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Nie boją się wyzwań. Latanie i ratowanie życia to ich pasja. Mówi się, że to ludzie pozytywnie zakręceni. Przez wielu uważani są za jednostki elitarne służb medycznych. Jacy są naprawdę i jak wygląda ich praca? Oto jeden dzień dyżuru w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym.

Siódma rano. Stawiamy się na portierni bazy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego na warszawskim Bemowie. Po chwili pojawiają się dwaj panowie w pomarańczowych kombinezonach. Na jednym ramieniu dostrzegamy naszywkę systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego, na drugim biało-czerwoną flagę.

Czekamy na załogę nocnej zmiany, która o 2:00 poleciała do Białegostoku po poparzonego mężczyznę. Do tej pory nie wrócili. Dlaczego tak daleko, czy tam nie mają śmigłowca? – Warszawa lata całą dobę, a Białystok tylko do 20:00 – informuje pilot Robert Woźniak, dyrektor regionalny Regionu Wschodniego.

Pokazuje mapę Polski na jednym z monitorów, gdzie można obserwować ruch i stan wszystkich jednostek. Czerwone punkty to jednostki, które nie mogą startować ze względu na złą pogodę lub usterkę techniczną.

– Jeśli śmigłowiec ma usterkę, w ciągu trzech godzin mają dotrzeć do niego mechanicy i w ciągu sześciu godzin ją usunąć. Jeśli nie da się tego zrobić, wysyłamy śmigłowiec rezerwowy. Mamy takich pięć – wyjaśnia dr n. med. Robert Gałązkowski, dyrektor SP ZOZ LPR.

– Nie startujemy przy niskiej podstawie chmur i małej widoczności, ograniczonej przez mgłę. Start uniemożliwia także oblodzenie – dodaje pilot Woźniak. Żółte kółka oznaczają „żółtą pogodę”, czyli warunkową możliwość startu po wcześniejszym skonsultowaniu sytuacji pogodowej z pilotem, to on ostatecznie decyduje, czy maszyna poleci.

Więcej: gazetalekarska.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account