Na ulicach Nowego Sącza pojawiły się dwie karetki Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Prywatne Pogotowie Ratunkowe Ews Medikal im. św. Jerzego". Firma z Pleśnej koło Tarnowa obsługuje już kilka tarnowskich szpitali, a teraz trafiła na sądecki rynek.
Oprócz specjalistycznego transportu sanitarnego, zapewnia też obsługę medyczną podczas masowych imprez. - Często nie mogliśmy dogadać się z Sądeckim Pogotowiem Ratunkowym, żeby użyczyło nam karetki na kilka godzin. Teraz mamy do dyspozycji prywatne wozy, które dyżurują przez cała dobę - mówi Artur Puszko, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu.
Przypomina, że publiczne pogotowie dysponuje w regionie zaledwie dziewięcioma karetkami, które zwykle są w ciągłych rozjazdach. - Bywało, że mieliśmy kłopot, aby nagle przetransportować pacjenta w ciężkim stanie do kliniki w Krakowie - dodaje dyrektor Puszko.
Karetki Ews Medikal im. św. Jerzego mają pełne wyposażenie, m.in. respiratory. Zawsze jeździ w nich lekarz.
Na razie obsługują wyłącznie szpital. Ale firma myśli o poszerzeniu usług o odpłatne kursy dla osób prywatnych.
- Nie mamy dotąd kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia i nie świadczymy naszych usług osobom prywatnym, ale w przyszłości zamierzamy to robić - zastrzega lekarz Wojciech Wyszkowski, szef pogotowia Ews Medikal im. św. Jerzego. - Wprowadzamy różne systemy jakości i liczymy na podpisanie kontraktu z NFZ.
Najpoważniejszą barierą rozwoju prywatnego pogotowia jest - jak twierdzi lek. Wyszkowski - mentalność przyszłych pacjentów. - Często nie mieści im się w głowach, że mogą wezwać prywatne pogotowie ratunkowe, a później zapłacić za taką usługę - dodaje lekarz.
Józef Zygmunt, dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego w Nowym Sączu, ma świadomość, że wyrosła mu konkurencja na lokalnym rynku. Na razie jednak nie obawia prywatnej firmy.
- Podpisaliśmy kontrakt z NFZ na świadczenie przez pięć lat usług ratunkowych i na półtora roku na szpitalny transport sanitarny. A przede wszystkim mam świetną kadrę, bardzo dobre wyposażenie karetek - podkreśla dyrektor Zygmunt.
Źródło: krakow.naszemiasto.pl