Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Coraz więcej groźnych pacjentów naraża zdrowie i życie pracowników służby zdrowia. Ratownicy medyczni niemalże codziennie wysłuchują wyzwisk, gróźb, a często dochodzi do ataków na nich - informuje Termedia.pl. Nie zawsze pacjenci są pod wpływem środków odurzających. Co z tym zrobić, jak zapobiegać?

Oto jest pytanie, bo środki prawne w takich przypadkach nie działają, podobnie jak zachowań pacjentów nie można przewidzieć. Co raz podejmuje się debaty społeczne, polityczne i prawne, bo skala takich zdarzeń urasta już do poziomu epidemii. Szczególnie narażeni są na agresję ze strony pacjentów dyspozytorzy, pracownicy izb przyjęć i ratownicy medyczni.

- Agresja werbalna zaczyna się już na linii pacjent dyspozytor - mówi Edyta Wcisło, przewodnicząca PRRM. - Ale potem, gdy już ratownicy pojadą na miejsce, to wtedy może zacząć się prawdziwy dramat. A problem tkwi w prawie, bo ratownik jest funkcjonariuszem publicznym tylko w chwili udzielania pomocy i jedynie w tym przypadku korzysta z ochrony należnej mu z tego tytułu - dodaje.

Dyspozytor też nie może pozbyć się problemu ot tak, jak to napisały niektóre media, bo odłożyć słuchawkę może dopiero, gdy przyjmie wszelkie niezbędne i obowiązkowe informacje, gdzie ma pojechać zespół ratowniczy. Gdy zakończy rozmowę, bo nie będzie chciał słuchać, jak ktoś zwraca się na start: „K..wa jego mać! Co wy k..wa robicie? Albo przyjeżdżacie natychmiast, albo ja was k...wa nauczę! My płacimy na was podatki! Na was k..wa! To wy jesteście naszymi utrzymankami”, to takie uspokojenie sytuacji jest tylko pozorne, bo sprawa odłożenia słuchawki może zakończyć się w prokuraturze.

Czytaj więcej: termedia.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account