Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Od kwietnia połączenia na policyjny numer 997 są przekierowywane na 112, czyli do Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Policjanci narzekają, że zmiana wprowadziła chaos w ich pracy, ale na współpracę z dyspozytorami 112 narzekają także strażacy i ratownicy medyczni. CPR twierdzi, że mankamenty są na bieżąco poprawiane.

Województwo opolskie jako drugie w Polsce wprowadziło przekazywanie połączeń z alarmowego numeru 997 na 112. Teraz osoba, która prosi o wsparcie policji, w pierwszej kolejności usłyszy dyspozytora Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Docelowo również numery alarmowe straży pożarnej i pogotowia (998 i 999) mają zostać przekierowane pod 112, by usprawnić system i uchronić dyżurnych wszystkich służb od bezzasadnych zgłoszeń, a takich jeszcze niedawno było ok. 80 proc.

Problem w tym, jak twierdzą przedstawiciele wszystkich trzech służb, że z operatorami linii 112 trudno się współpracuje. – Nie dopytują się, o co chodzi, tylko po prostu przyjmują zgłoszenie. Czasami jedno zdarzenie przyjmowane jest kilka razy. Nie odróżniają kolizji od wypadku, przez co angażują znacznie większe siły, niż potrzeba – mówi jeden z opolskich policjantów.

 

Jaki kolor samochodu?
– Zgłaszają pożar samochodu i podają jego kolor i numer rejestracyjny. Nierzadko przekazują nam formatkę (czyli informacja zawierająca dane zgłaszającego oraz opis zdarzenia – przyp. red.), z której nic nie wynika. Do formatki jest dołączone nagranie zgłoszenia, muszę je przesłuchać, bo nie wiem, o co chodzi, a czas ucieka – mówi jeden z dyżurnych straży pożarnej. – W przypadku zgłoszenia przez 112 nasze samochody wyjeżdżają w ciągu ok. 6 minut. Jeśli zgłaszający dzwoni bezpośrednio na 998, jestem w stanie wysłać strażaków w ciągu 1,5 minuty – zaznacza nasz rozmówca.

– Plusem przejęcia przyjmowania połączeń jest odsiewanie głuchych telefonów, fałszywych wezwań – mówi jeden z dyspozytorów ratownictwa medycznego. – Problem w tym, że połączenie ze 112 niepotrzebnie wydłuża czas. Dzwoniąc na 112, trzeba podać dane swoje i osoby poszkodowanej, lokalizację, wtedy połączenie zostaje przekierowane do nas i znowu trzeba powtórzyć to samo. W takich przypadkach ludzie reagują agresywnie, mówią, że np. dziecko im się dusi, a oni po raz kolejny muszą powtarzać, co się dzieje – podkreśla nasz rozmówca. – Operatorzy 112 nie mają takiego doświadczenia jak strażacy czy policjanci, którzy wiedzą, o co pytać, np. na którym piętrze pali się mieszkanie, czy w środku jest butla gazowa itd. To są lata praktyki i wykształcenie czy to policyjne, strażackie czy medyczne – podkreśla.

Ditmar Kurzał, kierownik Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Opolu, zgrzytami z linią 112 jest zaskoczony. – Cztery razy w roku spotykamy się z dyżurnymi policji, straży pożarnej i dyspozytorami medycznymi, by przedyskutować różne sytuacje, omówić, czy zostały dobrze zakwalifikowane. Dwa takie spotkania odbyły się w czerwcu, kolejne zaplanowane są na wrzesień. Jeśli na takich spotkaniach zauważymy jakieś niedociągnięcia, problemy z systemem, wówczas przekazujemy te dane do MSWiA – informuje.

Każdy ma priorytety
Kurzał zauważa, że operatorzy linii 112 muszą tak zadawać pytania zgłaszającemu, żeby dopasować informacje do wszystkich trzech służb. Jako jedyni co trzy lata muszą przechodzić recertyfikacyjny egzamin, którego żadna inna służba nie ma. – Najbardziej jaskrawym przypadkiem była sytuacja, gdy strażacy byli zaskoczeni, że operator przekazuje im kolor samochodu i jego numer rejestracyjny. Tymczasem dla policji to są podstawowe dane – mówi.

Czytaj więcej: opole.wyborcza.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account