Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Mówią, że są „aniołami za życia”. Ratownicy medyczni - jak wygląda ich codzienna praca? Rozmawiamy z Krzysztofem Woszczakiem, ratownikiem z Powiatowej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Mielcu.

- Dlaczego wybrałeś akurat taki, niełatwy przecież, zawód ratownika medycznego?

- Kiedy chodziłem do szkoły średniej miałem w internacie kolegę, który bardzo często miał ataki padaczki. O ile na początku budziło to we mnie spore emocje, to później stało się jakby codziennością. Bywało, że z atakiem epilepsji współlokatora mierzyłem się średnio raz w tygodniu, co oswajało mnie z myślą, że można opanować emocje, by skutecznie, rozsądnie zareagować nawet w naprawdę trudnej sytuacji.

Takich czynników, które złożyły się na wybór tego zawodu było jednak więcej. Przyczynił się do tego chociażby fakt, że kilkakrotnie udzielałem pomocy poszkodowanym. I nie były to tylko skaleczenia, czy urazy typu skręcenie w stawie skokowym. Zetknąłem się również z poważniejszymi przypadkami, chociażby nagłe zatrzymanie krążenia. Już wtedy wiedziałem, że to jest to co chcę robić w życiu – pomagać innym.

- Pracujesz jako ratownik już kilka lat. Jakie są największe trudności związane z tym zawodem?

- Nasze wyjazdy wiążą się z reakcjami na stan nagły chorego. Pacjenci, do których przyjeżdżamy często nie chcieliby być widziani w takich sytuacjach, w jakich my ich zastajemy. Odczuwają zatem dyskomfort. To sprawia, że musimy wyraźnie uszanować ich intymność.

Zwracam uwagę na bezpieczeństwo Zespołów Ratownictwa Medycznego (ZRM). Zdarza się, że pacjenci, ich rodziny, znajomi, bagatelizują zagrożenie. Chociażby kiedy w pobliżu pacjenta biega pies, prosimy, by go zabrać. Słyszymy wówczas, że ten pies jest niegroźny i nikogo jeszcze nie ugryzł. Zawsze jednak może być ten pierwszy raz. Ludzie najczęściej nie rozumieją, w jaki sposób może nas postrzegać ten z pozoru niegroźny czworonóg. Inny zapach, nieznane osoby w otoczeniu właściciela psa, które wykonują czynności medyczne, mogą rozdrażnić zwierzę.

Fot. Krzysztof  Woszczak - pogotowie ratunkowe w Mielcu

Kolejnym zagrożeniem są ludzie pod wpływem alkoholu. Były i są przypadki naprawdę bardzo agresywnego zachowania z ich strony. Z kolei niemałym utrudnieniem przy transporcie pacjenta może stać się wózek dla dziecka, rower czy szafka na korytarzu, klatce schodowej. To wszystko może znacząco opóźnić transport pacjenta w stanie zagrożenia życia do wyspecjalizowanego ośrodka. Dlatego apeluję o rozsądek i świadomość, że w sytuacjach kryzysowych zastawione przejścia, korytarze, klatki tylko dodają problemów. Pamiętajmy przy tym, że nigdy nie wiadomo do kogo będziemy jechać. Jeżeli mieszkamy z domu z osobą chorą, zadbajmy by zajmowała pokój na dole, po to, aby skrócić czas dotarcia ekipy do niej, czy ewentualnie potem chorego do szpitala. Transport ten często jest znacznie wydłużany przez skomplikowane manewry na wąskich klatkach schodowych i stromych schodkach. Nie wolno zapominać o czytelnym oznakowaniu domu, ale także bloków. Warto zadbać też o to, by na budynkach znalazły się napisy informujące o numerach mieszkań w danej klatce, po to, by ratownikom wystarczył rzut oka do ustalenia, gdzie mają się kierować się do chorego. Kolejne groźne utrudnienie to samochody kompletnie tarasujące dostęp do bloków i domów. 

Oczywiście zgłoszenia alarmowe wyjazdu są niezaplanowane. Nie mam czasu, żeby się fizycznie przygotować, rozgrzać. To nie jest sport. Każdy taki wyjazd może skończyć się kontuzją, może nawet wykluczyć z wykonywania zawodu na całe życie. Pracujemy w zmiennych warunkach: w domu pacjenta, na ulicy, często dźwigając pacjentów po wąskich klatkach. Ciągłe zmiany temperatur mogą doprowadzić także do przeziębienia, które w tej pracy może być sporym problemem.

- Każda praca to jednak i satysfakcja. Jakie są pozytywne strony bycia ratownikiem medycznym?

- W stacji na zmianie zawsze jest kilka osób. Znamy się już parę lat, niektórzy wręcz od czasów szkolnych. Możemy czuć się tu jak w domu. Dla kogoś z zewnątrz to może abstrakcja, ale z uwagi na stres towarzyszący naszej pracy, taka atmosfera naprawdę jest potrzebna. Ogromną satysfakcję sprawiają nam wyjazdy, podczas których możemy kogoś uratować. Bywają sytuacje, że idziemy korytarzem szpitalnym i mijamy się z pacjentem, którego dzień wcześniej uratowaliśmy. Kiedyś jeden z pacjentów powiedział, że jesteśmy takimi aniołami za życia. Oczywiście cieszą nas, jeśli już się zdarzają, podziękowania ze strony pacjentów.

- Szczególne przypadki, wyjazdy, które utkwiły w pamięci?

- Po jakimś czasie zaczynają się zlewać i nie jestem w stanie odróżnić jednego od drugiego. Można powiedzieć, że to taki mój sposób radzenia sobie ze stresem. W tej pracy każdy musi mieć swoją metodę na stres. Są oczywiście zdarzenia, które mimo wszystko zostają w pamięci. Są wyjazdy drastyczne, gdzie kogoś się nie udało uratować… Dotyczy to przede wszystkim dzieci.

Ale z ostatnich wyjazdów zapamiętałem „spacer po lesie”. Dość niedawno, zima, mieliśmy wyjazd do osoby, która zasłabła w lesie podczas biegania. Okazało się, że musimy przejść jakieś pół kilometra po śniegu, którego było naprawdę dużo. To też obrazuje z czym możemy się spotkać na co dzień, jaka jest różnorodność naszych wyjazdów.

- Jak ludzie widzą i odbierają pracę ratownika medycznego?

- Przede wszystkim mylą nas z lekarzami lub sanitariuszami. Po prostu ludzie są przyzwyczajeni do tego, co było kiedyś. Różnica pomiędzy ratownikiem medycznym a lekarzem czy sanitariuszem polega przede wszystkim na tym, że ratownik medyczny w czasie procesu nauczania zdobywa wiedzę i umiejętności, które będzie mógł wykorzystać w stanach nagłych zagrażających życiu lub zdrowiu, co wynika z zakresu czynności medycznych, jakie może wykonywać samodzielnie.

- Jakie wymagania ma spełniać kandydat na ratownika medycznego?

- Reguluje to ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Żeby być ratownikiem medycznym trzeba ukończyć studium policealne 2-letnie lub studia licencjackie 3-letnie, uczelnie wyższe w przyszłości mają całkowicie przejąć kształcenie na poziomie licencjackim ratowników medycznych. Oprócz tego w zależności od miejsca i charakterystyki pracy coraz częściej pracodawca decyduje się na weryfikację wiedzy i umiejętności potencjalnych pracowników, by wybrać najlepszych.

- Mieleckie pogotowie bierze udział w zawodach ratowniczych, także na szczeblu ogólnopolskim. Jak Mielec wygląda na tle innych miast?

- Nasza stacja aktywnie bierze udział w zawodach w ratownictwie medycznym. Ostatni taki wyjazd był do Szczyrku, gdzie organizowane są Międzynarodowe Mistrzostwa Zimowe w Ratownictwie Medycznym. Osobiście nie brałem udziału, ale obserwowałem zmagania. Decydując się na zawód ratownika medycznego trzeba się liczyć z nieustannym podnoszeniem swoich kwalifikacji zawodowych. Na zawodach zawsze się czegoś nowego uczymy. Traktuję je jako źródło wiedzy i możliwość sprawdzenia swoich umiejętności. To także integracja i wymiana doświadczeń między służbami ratownictwa, nie tylko medycznego. Eliminacje na zawody międzynarodowe odbywają się oczywiście od szczebla regionalnego. Mielec zawsze ma wysokie miejsca na takich zawodach.

- Jak wygląda klasyczna akcja ratunkowa?

- Z chwilą kiedy otrzymujemy zlecenie na wyjazd w trybie alarmowym, w zależności od kodu pilności (może to być minuta lub dwie) udajemy się do karetki i wyjeżdżamy do zdarzenia. Dobrze jest kiedy dyspozytor zbierze jak najwięcej informacji. Z różnych powodów nie zawsze jest to możliwe - chociażby stres zgłaszającego, który uniemożliwia poprawną komunikację. Jeśli wiemy więcej, lepiej możemy zaplanować i przygotować akcję. Jeżeli zgłoszenie dotyczy dziecka, wcześniej już mogę wyliczyć sobie dawki leku. Trzeba przygotować także sprzęt, który mamy w karetce.

Zespół ratownictwa medycznego po przybyciu na miejsce zdarzenia musi ocenić bezpieczeństwo zarówno poszkodowanych, jak i nasze. Sprawdzamy co się stało, ile osób jest poszkodowanych, jakie są urazy i jakie potrzebne będą siły i środki do udzielenia pomocy.

Po ocenie miejsca zdarzenia sprawdzamy i monitorujemy stan pacjenta skupiając się w pierwszych minutach na podstawowych funkcjach życiowych, oczywiście na bieżąco je zabezpieczając. Zespół ratownictwa medycznego przyjeżdżający do pacjenta w stanie nagłego zagrożenia życia lub zdrowia musi postawić wstępne rozpoznanie, wykonać ważne interwencje terapeutyczne, a następnie zabezpieczyć i przetransportować pacjenta do właściwego ośrodka, w którym możliwa będzie skuteczna pomoc przez wykwalifikowany personel i sprzęt medyczny.

- Najczęstsze wyjazdy karetek pogotowia to…?

-  Niestety wyjazdy nieuzasadnione. Wielu osobom nadal trudno przyjąć do wiadomości, że zespoły ratownictwa medycznego powinny wyjeżdżać wyłącznie do stanów nagłych, zagrażających życiu bądź zdrowiu. Nieświadomość społeczeństwa wynika m.in. z braku skutecznego programu edukacyjnego przeprowadzanego w ogólnopolskiej skali. Odbiorcami powinni być potencjalni pacjenci, czyli całe społeczeństwo. Również lekarze pierwszego kontaktu. To właśnie dzięki nim pacjent może zwiększyć świadomość, jak dbać o swoje zdrowie.

Wezwanie ZRM do wrastających paznokci, kleszcza, a nawet wypisania recepty na lek, który się skończył… Przykłady można podawać bez końca. To pokazuje, że świadomość społeczeństwa na temat sposobów zapewniania sobie tej odpowiedniej pomocy medycznej jest nadal niska. Tymczasem nieuzasadnione wezwanie karetki może przyczynić się do narażenia czyjegoś życia i zdrowia. W tym samym czasie ktoś inny może potrzebować pilnej pomocy. A co się stanie jeśli w jednym dniu, nocy, dyspozytor przyjmie zgłoszenia od kilku takich osób? System ratownictwa medycznego w danym rejonie może zostać skutecznie zablokowany przez nieuzasadnione wezwanie zespołów ratownictwa medycznego.

- Patrząc przez pryzmat kilku lat pracy i sporego bagażu doświadczeń, podjąłbyś raz jeszcze pracę ratownika medycznego?

- Im dłużej pracuję jako ratownik medyczny, tym bardziej widzę plusy tego zawodu. Lubię tę pracę, odpowiedzialność, wyzwanie, a kiedy od czasu do czasu usłyszę „dziękuję” to satysfakcja z wykonanej pracy jest naprawdę ogromna. Ta praca to też ludzie, z którymi pracuję na co dzień w stacji. Jesteśmy taką rodziną, która jest zżyta ze sobą. Dzisiaj nie zamieniłbym tego na nic innego.

KK

Źródło: hej.mielec.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Komentarze  

RKTS
+12 #1 RKTS 2012-03-15 13:53
Nie padły najważniejsze pytania;
Jak wyobraża pan sobie pracę w wieku 55-67lat
Co pan nam powie o zarobkach są ad3kwatne?
Nie boi się pan odpaść z zawodu w starszym wieku
Co pan myśli o prywatnych firmach w ratownictwie :eek:
Zgłoś administratorowi
Eska
-3 #2 Eska 2012-03-15 18:45
Cytuję RKTS:
Nie padły najważniejsze pytania;
Jak wyobraża pan sobie pracę w wieku 55-67lat
Co pan nam powie o zarobkach są ad3kwatne?
Nie boi się pan odpaść z zawodu w starszym wieku
Co pan myśli o prywatnych firmach w ratownictwie :eek:


Co pan myśli o prywatnych firmach w ratownictwie ???
CO RATOWNICY MEDYCZNI MYŚLĄ O PRYWATNYCH FIRMACH ???
Zgłoś administratorowi

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account