Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

"Sytuacja na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w szpitalu przy al. Kraśnickiej woła o pomstę do nieba. Lekarze zamiast zająć się pacjentami czekającymi w poczekalni, uwijają się przy menelach przywożonych z całego województwa" - pisze rozżalony czytelnik. Dyrekcja wyjaśnia: - Nikomu nie możemy odmówić pomocy, a w pierwszej kolejności musimy ratować ludzkie życie
"Pacjenci" z Opola i Bychawy


Nasz czytelnik swoje doświadczenia z pobytu na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym przy al. Kraśnickiej opisał w mailu do redakcji. Mężczyzna kilka dni temu musiał tam pojechać ze swoim ojcem, który ma problemy z sercem, a tego dnia miał akurat duszności. Kiedy dotarli do szpitala, na pomoc musieli czekać ponad pięć godzin.

"Przez ten czas patrzyłem, jak lekarze i pielęgniarki zamiast zajmować się pacjentami czekającymi w poczekalni, zajmują się menelami, których zwozi pogotowie ratunkowe z całego województwa" - zaczyna swój list rozgoryczony mężczyzna. Potem opisuje pobyt na SOR-ze: "Był 'pacjent' z Opola Lubelskiego, był z Bychawy... personel medyczny zamiast przyjmować pacjentów z urazami, szarpał się z pijakami. Ubikacja dla pacjentów była zajęta, ponieważ odbywało się tam płukanie żołądka jednego z meneli. Pijani pacjenci łażą po korytarzach, jeden oddał mocz na środku poczekalni. Nie ma tam zabezpieczeń, okna mają klamki i pielęgniarki latały za pijakami pilnując, by nie zrobili sobie krzywdy. Pijani są agresywni, dwóch się pobiło i jednego zapięto w pasy, była policja. Generalnie z izby przyjęć zrobiono izbę wytrzeźwień".
Przez przenosiny toksykologii

Nasz czytelnik podkreśla, że nie chce odbierać prawa do pomocy pijanym pacjentom, ale według niego ta pomoc odbywa się ze szkodą dla innych pacjentów. "Jestem w stanie zrozumieć, że pijany też pacjent, ale dlaczego mamy czekać w kolejkach tylko dlatego, że ktoś się napił do nieprzytomności i zamiast siedzieć w domu i trzeźwieć, łazi po ulicy. (...) Tylko czekać, aż ktoś dostanie zawału lub zejdzie na poczekalni w izbie, dopiero będzie afera" - podsumowuje mężczyzna.

Według naszego czytelnika, całe zamieszanie wynika z przeniesienia oddziału toksykologicznego ze szpitala im. Jana Bożego. Przypomnijmy, że 1 kwietnia oddział przejęła właśnie lecznica z al. Kraśnickiej. To wynik reformy w sieci marszałkowskich szpitali, wprowadzonej przez zarząd województwa.

Więcej: lublin.gazeta.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Komentarze  

moch
+2 #1 moch 2013-04-22 12:52
to norma w SORach:/ wielokrotnie zamiast przyjmować prawdziwie chorych najpierw szarpię się z pijanym który ledwo stoi na nogach ale za to siłę w kończynach górnych ma dużą a później pilnuję jednego co by nie wstał i przypadkiem sobie po pijaku czegoś nie zrobił więc jestem wyłączony z oddziału:/
Zgłoś administratorowi
marcin1975rm
0 #2 marcin1975rm 2013-04-23 07:48
Pacjent pijany - pacjent ponadprioryteto wy
Zgłoś administratorowi
markus99
+1 #3 markus99 2013-04-24 22:13
Wynika to z chorego systemu który powinien egzekwować kasę za pijaczków i to z nawiązką.Wszędz ie tak jest na SOR-ach.Do czego my jeździmy ???według NIK-u 80% "chorych" nie powinno się leczyć na Oddzałach Ratunkowych i korzystać z ZRM.Przecież według ustawy jesteśmy od stanów zagrożenia życia a co jest totalny bajzel i tyle.
Zgłoś administratorowi

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account