Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

W Gliwicach otwarto pracownię hemodynamiki, która może ratować chorych z zawałem serca. Śląski NFZ już zapowiedział, że nie ogłosi dla niej konkursu i nie da kontraktu, bo dookoła jest wiele innych pracowni. Problem w tym, że pogotowie nie wozi tam pacjentów.

Pracownia hemodynamiki to miejsce, w którym chory z zawałem serca przechodzi balonikowanie, czyli zabieg udrożnienia zatkanej przez zawał tętnicy. Im szybciej dojdzie do balonikowania, tym lepiej dla chorego, bo obszar martwicy w sercu będzie mniejszy.

Nie żyjemy w kraju, w którym pogotowie działa bez zarzutu
NFZ w ciągu ostatniego roku drastycznie obniżył stawki za leczenie zawałów. Przez lata płacił jednak świetnie. Nowe pracownie powstawały jak grzyby po deszczu. W końcu było ich w województwie za dużo. Nowe pracownie w Tarnowskich Górach, Knurowie czy Myszkowie nie dostały już kontraktów. Działały na pół gwizdka. Posyłały do NFZ rachunki, bo akurat za ratowanie chorych z zawałem fundusz musi zapłacić nawet tym, którzy kontraktu nie mają. W końcu jednak pracownie zamknięto.

Trochę dziwne, że w tej sytuacji władze Gliwic zdecydowały, że przy okazji modernizacji oddziału kardiologicznego w jednym ze swoich szpitali wydadzą kilka milionów złotych na nową pracownię hemodynamiki. Nikt nie informował o tych zamiarach śląskiego NFZ. Pracownię otwarto w maju i dopiero później dyrektor gliwickiego szpitala pojawił się w funduszu, by porozmawiać o tym, czy może dostanie kontrakt. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Jerzy Szafranowicz, szef śląskiego NFZ, stanowczo mu odmówił. Pracowni zawałowych z kontraktem jest na Śląsku dosyć. A poza tym do Zabrza, gdzie pracownie są aż trzy, z Gliwic jest tylko 10 km.

Gdybyśmy żyli w kraju, w którym pogotowie działa bez zarzutu, Szafranowicz miałby rację. Ale w takim kraju nie żyjemy i dyrektor racji nie ma.

Czytaj więcej: katowice.wyborcza.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account