CENTRALIZACJA DYZPOZYTORNI czyli " JAK LEGALNIE UŚMIERCIĆ PACJENTA" ????

Może pozwolę sobie wtrącić przysłowiowe pięć groszy do tematu odnośnie tego dziadostwa co się z nami teraz dzieje.Na początek chciałbym zaznaczyć że nigdy nie byłem przeciwnikiem nowych technologi i uwielbiam z nich korzystać pod jednym warunkiem jeżeli to działa.Niestety ten nieszczęsny system SWD nie działa lub działa niepoprawnie.A teraz przykład odnośnie własnego podwórka CPR Tarnów oddalony w linii prostej 50-60km.od mojej karetki i co się dzieje : jeżeli jestem w terenie 80% wezwań nie dociera na tablet ,mam do dyspozycji radiostację stacjonarną w samochodzie radio przenośne kontatybilne z karetką ,tel.służbowy,zdarza się że każdy z załogi ma tel. innej sieci i co? są takie obszary gdzie nie mam nic dosłownie żadna sieć nie działa łącznie z GPS nie wspomnę o teletransmisji.Niech nikt mi nie wciska kitu odnośnie łączności pisanie pism i zgłaszanie problemu nic nie daje, wszyscy mają to gdzieś łącznie z firmą WASKO.Jeżeli nie znasz terenu po prostu leżysz tylko następne pytanie ile powiatów masz znać????? bo wina zawsze jest po stronie zespołu,ktoś za ten bajzel przecież ukarany musi być i napewno nie dyrektor pogotowia,szpitala czy wojewoda.Kończąc mogę przytoczyć dziesiątki takich przykładów gdzie system zamiast pomagać utrudnia pracę i co z tego kto powtarzam kto się tym zaiteresuje ????

Społeczeństwo wprowadzane w błąd informacjami mediów a często nie potrafiące konstruktywnie wezwać zespół ratownictwa może nawet z braku zainteresowania mediów.Ciągłe pomysły wizje w temacie funkcjonowania dyspozytorni podejrzewam że tworzone przez osoby nie znające specyfiki tej pracy.Pomoc ze strony urządzeń elektronicznych,drogich,trudnych w obsłudze i często zawodnych.Jest wiele za i przeciw jeśli chodzi o centralizację dyspozytorni.Rozumiem frustrację obecnych dyspozytorów,którzy nie chcą się znaleźć na lodzie lub mieć dalej do pracy i z pewnością wypowiadając się w temacie często nawet nieświadomie o tym zapominają.Dodam jeszcze,że dyspozytor odbierający wezwania i przekazujący je do zespołów poprzez telefon czy radiostację nie musi być fizycznie obecny na terenie danego powiatu bo czy często zdarza się by wzywający zostaje wpuszczony do dyżurki dyspozytora by zawołać pomoc?

Zdarzyło mi się kiedyś wzywać straż pożarną. Dyspozytor zadał mi pytanie z jakiego powiatu dzwonie. Wytłumaczyłem mu na swój sposób dojazd do płonącego w środku nocy pola, bo myślałem, że dyspozytor w miarę możliwości będzie wiedział co jest grane. Jednak oprócz przekazania informacji musiałem jeździć i szukać nazwy ulicy, która do tej pory była przydatna tylko urzędnikom.

Nie podoba mi się pomysł dotyczący centralizacji. Uważam, że nikt nie zbiedniałby, jeśli dyspozytornie byłyby rozmieszczone w gminach, w którym stacjonuje straż, pogotowie, policja. (Tak jest w przypadku gminy, w której mieszkam). W wielu przypadkach liczy się każda minuta. Nie żyjemy w afryce, a kilka rodzin miałoby dodatkowe środki do życia. Chociaż znajomość faktów ekonomicznych, nikogo nie będzie na to stać. Chociaż ciesze się, że zaczynamy rozumieć, co to znaczy profilaktyka (dopiero).

Firma W.... dostarczyła produkt który został zamówiony i nie ma co liczyć na zmiany pro użytkownikowe. No chyba że dyrektor/minister zapłaci.

Czym jest obecnie system SWD bardzo dobrze obrazuje ten obrazek


Najgorsze jest to że ciężką kasę zapłacili podatnicy za system. System nie działa tak jak chcą tego użytkownicy. Skończy się gwarancja a firma W.... jako jedyny uprawniony dostawca będzie łoić pogotowia/wcpry za tzw. umowy serwisowe.

Oceny sytuacji dokonał wojewoda małopolski Jerzy Miller.

Brak wiedzy na temat podstawowych zasad funkcjonowania zespołów ratownictwa medycznego oraz brak umiejętności w posługiwaniu się sprzętem teleinformatycznym to główna przyczyna opóźnienia w dojeździe karetki z Zakopanego do chorej w Skrzypnem.

Wszystkie zespoły ratownictwa medycznego w rejonie Nowego Targu stacjonujące najbliżej miejsca zdarzenia były zajęte. W związku z tym dyspozytor podjął decyzję o posłaniu na miejsce zdarzenia najbliższego wolnego zespołu z sąsiedniego rejonu operacyjnego.

Praktyka taka (wysyłanie karetki z sąsiedniego rejonu operacyjnego w czasie gdy wszystkie karetki danego rejonu są zajęte) stosowana była także przed wprowadzeniem skoncentrowanej dyspozytorni. Wtedy jedynie wyglądało to w ten sposób, że dyspozytor powiatowy wykonywał telefony do dyspozytorów sąsiednich rejonów, sprawdzając czy mają oni wolną karetkę (co zajmowało dużo czasu). W obecnej sytuacji dyspozytor znajdujący się w Krakowie nie musi wykonywać telefonów, ponieważ informacje o rozmieszczeniu karetek odczytuje z elektronicznej mapy.

Zespoły ratownictwa medycznego dysponują takim samym sprzętem teleinformatycznym, jakim dysponowały przed wprowadzeniem skoncentrowanej dyspozytorni. Nie odebrano im żadnej dotychczasowej możliwości kontaktu, natomiast dodano kolejne. W wyniku przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego okazało się, że ten określony zespół ratownictwa medycznego, zadysponowany tego dnia, nie posiada pełnej wiedzy i umiejętności pozwalających na wykorzystanie pełnych możliwości systemu teleinformatycznego. Nie zastosował się także do zasad współpracy z dyspozytorami. Potwierdzać może to fakt, że następnego dnia, ta sama karetka, ale z innym składem osobowym obsady, zadysponowana w ten sam rejon, nie miała żadnych kłopotów z dotarciem na miejsce i udzieleniem pomocy.

Sprzęt, jakim posługują się zespoły ratownictwa medycznego, znajduje się w ich posiadaniu od ponad roku. Za prawidłowe funkcjonowanie i użytkowanie sprzętu oraz znajomość obowiązujących zespoły ratownictwa medycznego zasad działania odpowiada dyrektor jednostki. W razie problemów w prawidłowym funkcjonowaniu infrastruktury teleinformatycznej jednostka powinna skontaktować się z liderem projektu i dostawcą sprzętu. Przed wydarzeniami opisywanymi w mediach szpital w Zakopanem takich uwag nie zgłaszał.

Z przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego wynika, że sytuacja, do jakiej doszło w Skrzypnem, jest jedynym takim przypadkiem na sześć tysięcy dysponowanych miesięcznie wyjazdów. Aby jednak uniknąć podobnych sytuacji, Krakowskie Pogotowie Ratunkowe przeprowadzi analizę, czy na terenie Małopolski inne zespoły ratownictwa mogą mieć również problemy z prawidłową obsługą sprzętu czy znajomością zasad postępowania. Jeśli tak - przeprowadzone zostaną szkolenia zakończone egzaminem.

Wojewoda sprawdzi także, czy załoga tego określonego zespołu ratownictwa medycznego brała udział w szkoleniach z obsługi sprzętu, prowadzonych przez producenta.

Źródło: nagle.mp.pl

Jedyna mapa, która nigdy mnie nie zawiodła, to kartka zadrukowanego papieru Najlepsza nawigacja czasami nie podoła...