Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Image PIERWSZA POMOC: ODCHYLENIE GŁOWY I 30 UCISKÓW NA MINUTĘ
 Na policję zgłosił się najprawdopodobniej najważniejszy świadek poniedziałkowego karambolu w Bydgoszczy, w którym zginęła 2,5-letnia dziewczynka. Może udałoby się ją uratować, gdyby ktoś pospieszył z pomocą. Nie zrobił tego nikt. Czy powodem tego była znieczulica, strach, a może nieumiejętność pomocy?
 
- Jak człowiekowi, który umiera, można zaszkodzić - mówi Robert Gałązkowski, dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. A my przypominamy podstawowy pierwszej pomocy.

W poniedziałek w Bydgoszczy w okolicach Ronda Toruńskiego doszło do karambolu. Rozpędzona ciężarówka wjechała w samochód osobowy. Auto uderzyło w stojący przed nim pojazd, a ten - w kolejną ciężarówkę. Policja cały czas prosi o kontakt osoby, które były jego świadkami.

Kierowca zgłosił się na policję

Jest już pewien odzew. Jak poinformowała Monika Chlebicz, rzeczniczka kujawsko-pomorskiej policji, w piątek na policję zgłosiła się kobieta, która była kierowcą srebrnego samochodu - auta, które bezpośrednio przed wypadkiem zepchnięte zostało przez ciężarówkę na chodnik. Kobieta została już przesłuchana przez funkcjonariuszy.

Znieczulica czy niewiedza?

Po wypadku, jak zawsze, pojawiły się pytania o bezpieczeństwo na drogach. Ale nie tylko. Dlaczego po zderzeniu samochodów żaden ze świadków nie przyszedł z pomocą? Psycholodzy i socjolodzy mówią, że przyczynami może być nie tylko tzw. społeczna znieczulica, ale także nieumiejetność udzielania pierwszej pomocy.
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

ImageMilion złotych - tyle potrzeba na budowę lądowiska dla helikopterów przy Szpitalu Powiatowym w Wadowicach. Pieniędzy tych nie ma ani szpital, ani samorząd powiatu, któremu podlega lecznica.

Radni co prawda zarezerwowali na ten cel ok. 60 tys. zł to jednak tylko niewielki procent potrzebnej kwoty. Szansą na realizację inwestycji jest dotacja z unijnych funduszy. Dyrekcja szpitala zapowida, że wkrótce wystąpi z wnioskiem o takie wsparcie.

By tak się stało szpital musi jeszcze zamknąć projekt budowy lądowiska. A prace przy nim trwają już 3 lata.

ZZOZ w Wadowicach to jeden z niewielu już szpitali w Małopolsce, który nie posiada miejsca do lądowań śmigłowców. W nagłych wypadkach maszyny siadają na miejskim stadionie sportowym. Droga od obiektu do szpitala prowadzi jednak przez pół miasta, co dodatkowo wydłuża czas transportu.

Jak już kilkakrotnie pisaliśmy, przygotowanie budowy przyszpitalnych lądowisk dla śmigłowców wymaga dobrej znajomości przepisów projektowych.

– To nie może być tylko kawałek "wylanego" betonu. Operacje startów i lądowań nie mogą stwarzać zagrożenia. Lecąc do lądowiska przy szpitalu, musimy być pewni, że nie zagraża nam i pacjentowi żadne niebezpieczeństwo, także ludziom znajdującym się na ziemi w okolicach miejsca lądowania śmigłowca – mówił nam Leszek Sawicki, zastępca dyrektora ds. operacyjno-szkoleniowych Lotniczego Pogotowia Ratunkowego (LPR).

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

ImagePhysio-Control sprzedał urządzenie do automatycznego masażu serca w razie nagłego zatrzymania krążęnia dr Lucas Urzędowi Miasta i Gminy Jabłonowo Pomorskie. Dr Lucas wykonuje 100 ucisków na minutę, o głębokości kompresji około 5 cm.

Lucas po raz pierwszy w województwie Kujawsko-Pomorskim będzie również wykorzystywany w karetce, która stacjonuje na terenie Jabłonowa Pomorskiego.
Lucas 2 waży 6,5 kg a czas przygotowania urządzenia do pracy to nie więcej niż 15 sekund – mówi Maciej Brasse, konsultant techniczny firmy Physio-Control działu Medtronic.
Systsem Lucas może działać do 45 minut wykorzystując wbudowaną baterię. Dodatkowo może być podłączony do zwykłego gniazda mocy lub gniazdka samochodowego.
- Nawet silny i dobrze wyszkolony ratownik nie jest w stanie utrzymać idealnego tempa podczas masażu serca. – mówi dr Andrzej Witkowski, ordynator SOR Regionalnego Szpitala Specjalistycznego im. dr Władysława Biegańskiego w Grudziądzu.
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

ImageAnna Prokop-Staszecka, dyrektorka szpitala im. Jana Pawła II, jako pierwsza w Krakowie każe podpisywać swoim lekarzom i rehabilitantom lojalki. Muszą w umowie o zakazie konkurencji zgłosić miejsca dodatkowej pracy. Jeśli dyrekcja stwierdzi, że dodatkowa działalność w konkurencyjnej firmie zagraża interesom szpitala, może albo jej zakazać, albo zwolnić pracownika.

Wszystko zaczęło się od wizytówek. - Pacjenci skarżyli się, że od moich specjalistów dostają je z adresami ich prywatnych gabinetów - mówi Anna Prokop-Staszecka. - Tak nie może być. Jeśli sami stwarzamy sobie konkurencję, szpital padnie - mówi dyrektorka. Zaznacza jednak, że będzie indywidualnie rozpatrywała każdą sprawę. - Trzeba być idiotą, by zakazać lekarzom pracy w Wieliczce czy Skawinie. Nie zgodzę się jednak, by mój lekarz przyjmował w prywatnym gabinecie

w pobliżu szpitala. Wszyscy lubimy pieniądze, ale nie wolno gubić etyki - dodaje.

Lekarze są skonsternowani. Nie wierzyli, że dyrekcja zdecyduje się na taki krok. Aż dostali lojalki do ręki. Związki zawodowe lekarzy już przygotowały swoje stanowisko. - Niech będzie system lojalnościowy, ale nie w takiej formie - mówi "GK" Renata Stąpor, przewodnicząca związkowców. - Jest to jednostronna umowa, która ogranicza prawo wykonywania zawodu. Ponadto chcemy wiedzieć, na jakich zasadach dyrekcja jednym będzie przyznawała zgodę na dodatkową pracę, a innym nie - dodaje. Związkowcy podkreślają, że powinni mieć także rekompensaty za lojalność. Są gotowi do negocjacji, ale nie wykluczają zbiorowego protestu.

Prof. Jerzy Sadowski, światowej sławy kardiochirurg, na razie nie podpisze lojalki. - Ja i moi pracownicy konsultujemy to z prawnikami. Mamy czas do 15 kwietnia - zdradza prof. Sadowski. Prof. Piotr Podolec, znany kardiolog też jeszcze jej nie podpisał, bo nie zdążył przeczytać. Zaznacza jednak, że nie ma nic przeciwko dodatkowej pracy. - U mnie w zespole wraz ze mną wszyscy dorabiają pod warunkiem, że ta dodatkowa praca nie szkodzi szpitalowi. Nie wyobrażam sobie natomiast, że ktoś może zabronić lekarzowi po pracy w szpitalu, przyjmować pacjentów w swoim prywatnym gabinecie. Dlaczego nie może w ten sposób się realizować, skoro chce? - zastanawia się.
Jerzy Friediger z Okręgowej Izby Lekarskiej, zaznacza, że lekarz to wolny zawód i zakazu pracy w innych placówkach nie powinno być. - Rozumiem jednak działania dyrekcji. Muszą bronić interesów szpitala - mówi.

Lojalki w szpitalach niebawem mogą stać się standardem. Już wprowadzono je m.in. w lubelskich szpitalach. W Krakowie dotychczas na lojalki zdecydowała się dyrekcja "Narutowicza". - Ale podpisują je tylko ordynatorzy, którzy zobowiązują się nie pracować w placówkach o tym samym profilu - tłumaczy Agnieszka Marzęcka, wicedyrektor szpitala.
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

ImagePhysio Control może wypożyczyć na 2-3 miesiące stację odbiorczą do przesyłania danych kardiologicznych z karetek Szpitalowi im. Kopernika w Łodzi. Stacja może obsługiwać 70 karetek. Szpital rozważa zakup stacji.

- Umowa użyczenia nie zobowiązuje szpitala do zakupu stacji odbiorczej, ale ze względów medycznych jesteśmy tym zainteresowani – mówi Dariusz Timler, z-ca dyrektora szpitala im. Kopernika w Łodzi. – Samo urządzenie nie jest drugie, ale droga jest licencja na obsługę programu. Również obsługa stacji w systemie 24-godzinnym wiąże się z zatrudnieniem specjalistów kardiologów, co trzeba sfinansować i co stanowi pewną barierę finansową.
Stacja będzie testowana w oddziale kardiologii interwencyjnej. Placówka zdecydowała się na Lifenet, ponieważ system jest kompatybilny z defibrylatorami, w które wyposażone są karetki obsługujące teren województwa łódzkiego. Lifenet umożliwia przesył parametrów badania EKG jeszcze z karetki do szpitala, który w czasie transportu pacjenta może podjąć decyzję o rodzaju pomocy, której należy udzielić.
Szpital im. Kopernika posiada 36 oddziałów lecznictwa stacjonarnego, 950 łóżek, 61 poradni, 4 izby przyjęć i 2 bloki operacyjne. Kontrakt placówki z Narodowym Funduszem Zdrowia na 2011 rok wynosi 219,9 mln zł (wobec 287 mln zł w 2010 roku), w tym na leczenie szpitalne – ok. 217 mln zł wobec 268 mln zł w 2010 roku. Świadczenia na oddziale ratunkowym mają wartość 3,46 mln zł.

Źródło: medicalnet.pl

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account