Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

To dopiero początek wakacji, a już większa liczba wypadków sprawiła, że na oddziałach intensywnej terapii brakuje miejsc. Najciężej poszkodowanych kieleckie szpitale muszą więc sobie przekazywać - informuje portal kielce.gazeta.pl

- Wakacje są dla nas zawsze specyficzne. A w tym roku te problemy zaczęły się nawet wcześniej - podkreśla Dorota Adamczyk-Krupska, kierowniczka oddziału ratunkowego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach.

Widać to po braku miejsc na intensywnej opiece medycznej, gdzie trafiają osoby, których życie jest zagrożone. W ostatnich dniach na OIOM lecznicy na Czarnowie trafiły aż cztery takie osoby. Najpierw w piątek 19-latek, który w centrum Kielc spowodował karambol. Do szpitala trafił nieprzytomny, jego stan wciąż jest bardzo ciężki.
Dzień później przywieziono mniej więcej 60-letniego mężczyznę spod Kielc, który podczas piłowania metalu ciężko ranił się w głowę. - Wyglądało to koszmarnie, choć mężczyzna z nami rozmawiał. Konieczne okazało się leczenie laryngologiczne, okulistyczne i neurochirurgiczne - wylicza Adamczyk-Krupska. Mężczyzna trafił na intensywną terapię. Do szpitala przywieziono też chorego, który po ciemku zrywał czereśnie. Spadł, uszkadzając sobie tętnicę.

Gdy w niedzielę pod Pińczowem zdarzył się tragiczny wypadek kajakarzy, ciężko ranny mężczyzna został przewieziony do Szpitala Kieleckiego przy ul. Kościuszki. - W końcu jednak i tak musiał trafić do nas, bo w wyniku podtopienia doszło do niewydolności nerek i konieczne okazało się dializowanie - informuje Adamczyk-Krupska.

- Mamy wprawdzie jedną sztuczną nerkę, ale też mniejsze doświadczenie niż koledzy z Czarnowa - informuje Tomasz Mosiołek, ordynator anestezjologii i intensywnej terapii szpitala przy ul. Kościuszki. Dlatego do tej lecznicy przywieziono z Czarnowa pacjenta, który od dwóch miesięcy leżał tam na intensywnej terapii. Nie wymagał już jednak aż tylu konsultacji.

- Mamy mnóstwo różnych oddziałów, dlatego aż tylu chorych w ciężkim stanie do nas trafia - wyjaśnia Jan Gierada, dyrektor szpitala na Czarnowie.

Cały tekst: kielce.gazeta.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account