Maszyna Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przyleciała z Gliwic do Kędzierzyna-Koźla. Gdy okazało się, że nie jest potrzebna, wróciła do bazy - czytamy w nto.pl
Dziś po 12.00 na ulicy Kozielskiej jeden z przechodniów zauważył leżącego człowieka, który zachowywał się w sposób wskazujący na atak padaczki.
Natychmiast powiadomione zostały pogotowie. Na miejsce dyżurny wezwał karetkę, a także śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z bazy w Gliwicach.
Maszyna wylądowała na placu przy ulicy Koszykowej, tuż za stacją paliw Orlen.
- Ostatecznie pacjent został zabrany karetką do najbliższego szpitala w Koźlu, nie było potrzebny transportowania go śmigłowcem - powiedziała portalowi nto.pl Justyna Sochacka, rzecznik prasowy LPR.
Wezwanie nie zostało potraktowane jako "nieuzasadnione".
- Zdarzają się takie przypadki, kiedy nasi ratownicy przybywają na miejsce, ale nie muszą interweniować - przyznała pani rzecznik.
Źródło: nto.pl
Komentarze
Przyleciał postał sobie i z powrotem odleciał co za bezsens. Kto za to zapłaci?